wtorek, 5 lipca 2016

34. Wybaczenie



Rozdział 34
Wybaczenie.

            Rankiem szamani udali się na arenę gdzie miały walczyć „Drużyna Lena” i „The Dream Team from Senegal”.  Drużyna Yoh, Morty  i dziewczyny zasiadły na trybunach, a Drużyna Lena stawiła się na arenie. Len nie mógł wejść o własnych siłach. Został wniesiony przez Horo i Choco na noszach. Widok szamana rannego już przed walką wzbudził sensację na trybunach – zwłaszcza, że jego siła była znana wśród innych uczestników turnieju szamanów. Natychmiast ruszyła lawina plotek i spekulacji co się wydarzyło, a Yoh, o którego przyjaźni z Tao powszechnie było wiadomo, był szczególnie wypytywany, jednak nie odpowiedział nic co nawet choć trochę naprowadziłoby ich na trop tej potęgi, która omal nie zniszczyła Lena Tao.

            Tymczasem na samym środku  Silva rozpoczął walkę szamanów, uprzednio upewniając się, że ranny może walczyć. Żeby to udowodnić Len wykonał jedność ducha i w tym stanie chciał pozostać do końca walki. Pozostali zawodnicy wykonali wielkie kontrole ducha i ruszyli na przeciwników.  Na samym początku ogromny strumień śniegu rozbił kontrolę ducha jednego z Senegalczyków, który szybko ją przywrócił. Dalej pozostała dwójka murzynów na swoich duchach przypominających skrzyżowanie drzew z człekokształtnymi istotami zaatakowały gąszczem pędów, liści i kolców. Lodowa ściana wytworzona przez ducha Trey’ a zatrzymała atak, chociaż sama została zniszczona. W odpowiedzi Choco na swoim jaguarze pozbawił kontroli ducha, a przy okazji resztki foryoku trzeciego Afrykańczyka. Pozostali dwaj przeszli do defensywy, od czasu do czasu próbując kontrą trafić w Lena, którego nosze znajdowały się na Miku. Jaguar bez problemów blokował te ataki albo robił uniki, a gdy jego pazury zatapiały się w duchach Senegalczyków stało się jasne, że walka ma się ku końcowi. Potężny atak Corey wykończył resztki foryoku Afrykańczyka. Pozostał tylko ostatni – który od kilku minut nic nie robił, prócz rozpaczliwego uciekania przed Mikiem i Choco. W końcu ostrze pazurów jaguara wbiło się prosto między oczy ducha i jego udział w tej walce zakończył się. Silva zakończył walkę, a szamani zeszli z areny, każda drużyna w swoją stronę.

            Członkowie „Drużyny Lena” udali się do centrum wioski, niosąc na noszach swojego lidera. Po chwili dołączyli do nich Yoh, Anna, June, Pilika i Faust. Reszta dziewczyn i Rio udała się do mieszkania zwycięskiej drużyny w celu przygotowania imprezy. Rio jako znakomity kucharz zajął się przygotowaniem jedzenia, w czym pomagała mu Tamara. Różowowłosa uznała, że klon Elvisa nie jest taki zły przy bliższym poznaniu, a rozmawiając z nim na luzie wydaje się nawet śmieszny.   Pozostałe dziewczyny dekorowały, przygotowywały napoje i nakrywały do stołu. 

            Około 15 z centrum wróciła reszta ekipy. Natychmiast udali się pod prysznice, później przebrali się w coś bardziej odpowiedniego i udali się do pokoju, w którym miała odbyć się balanga. Jego ściany udekorowane były serpentynami, balonami i innymi podobnymi przedmiotami. Fotele i  kanapa stały pod ścianą. Wielki stół, na którym znajdowały się zakąski, dania na ciepło i na zimno, tort oraz wódka i napoje stał w kącie, a na około niego były krzesełka. W drugim kącie znajdował się sprzęt grający, obsługiwany tym razem przez Mantę. 

            Początkowo impreza polegała na piciu wódki, drinków i jedzeniu tego co przygotował Rio z Tamarą. Po pewnym czasie pierwsze pary zaczęły taniec,. Wzbogacony o figury, które podpowiadał zrobić im znajdujący się w ich krwi alkohol. Jak na razie najaktywniejszy na parkiecie był Rio. Tańczył już z Piliką, June, Sharoną, Lilly i Milly. Reszta chłopaków dopiero zaczynała brać się za tańce. Tylko jeden Len leżał na swoich noszach, w takiej odległości od stołu żeby nie mógł ruszyć alkoholu. Nie był jako jedyny zadowolony. Przez cały czas patrzył na Tamarę, która raz po raz tańczyła z kolejnymi chłopakami. Kiedy tańczyła wolny taniec w parze z Choco chciał rzucić się na komika i jednym pchnięciem pozbawić go życia, ale nie pozwalało mu na to zdrowie, a po chwili, gdy się uspokoił i rozluźnił zaciśnięte pięści, usiadła przy nim niebiesko włosa Pilika. 

- Hej Len. – zagadała do chłopaka, ale kiedy ten jej nie odpowiedział, pogrążony wśród swoich myśli, kontynuowała – wydaje mi się, że niedługo się pogodzicie.
- Skąd ten pomysł? – spytał Len, którego te słowa od razu sprowadziły na Ziemię.
- Cały czas się w nią wpatrujesz, a ona robi wszystko żeby nie myśleć o Tobie.
- Mi się wydaje, że ona tylko próbuje się dobrze bawić, co jak widać jej wychodzi. Spójrz jak klei się do tego nędznego komika – warknął Lenny.
- Spokojnie przystojniaku. Na jego szczęście  jeszcze nie wyzdrowiałeś.
- Dokładnie. Zamordowałbym...– oznajmił Len.

            Dziewczyna z północy zasępiła się na chwilkę.

- Zasługujesz na kogoś lepszego od niej – stwierdziła niebiesko włosa, po czym przysunęła się tuż obok noszy, tak żeby Len mógł mimo półmroku podziwiać jej strój, a ubrana była naprawdę ładnie w jeansowe, krótkie szorty, niebieskie szpilki, bluzkę na ramiączkach w takim, samym kolorze i z dużym dekoltem, który podkreślał jej coraz większe piersi. Lenowi przypadł ten widok do gustu.
- Skąd to wiesz? – spytał Tao.
- Czuję to. No wiesz ta kobieca intuicja – odpowiedziała siostra Horo.

            Tao zamyślił się na chwilę.

- Ilu miałaś chłopaków? – zapytał nagle złotooki.
- Będę szczera, ale zachowaj to dla siebie. Żadnego i z żadnym się nawet nie całowałam. – wyznała Pilika z olbrzymim rumieńcem na twarzy.
- Dobrze. Zachowam to dla siebie… - zaczął Len, ale nie dokończył, bo rozmowę przerwało pojawienie się Tamary.
- Pilika wybacz proszę, że wam przeszkadzam, ale chciałabym z nim pogadać – oznajmiła i wskazała na rannego wojownika.

            Dziewczyna wykrzywiła twarz w dziwnym grymasie. Przez chwilę wydawało się, że będzie głośno oponować, lecz wkrótce jej mina wróciła do normy.

- Nie ma problemu – odrzekła wreszcie i poszła, w kierunku fotela brata.
- Len chciałam ci tylko powiedzieć, że ci wybaczam – Tamara walnęła prosto z mostu
- Super – Len pewnie by wrzasnął, ale niestety zdrowie mu to uniemożliwiło.
- Ale Lenny, to koniec dobrych wieści, ponieważ to co zrobiłeś dalej jest we mnie i nie umiem o tym zapomnieć. To jest zbyt straszne i dlatego musimy się rozstać. Wiem, że tego nie chciałeś, ale nie dam rady. Przepraszam – rzekła Tamara i rozpłakała się, a widząc wyciągniętą rękę Lena przytuliła się do niego ten ostatni raz.

            Leżeli tak na jego noszach kilkanaście minut, a jedyną osobą, która zwracała na nich uwagę była Pilika. Po kilku minutach Tamara wstała i poszła usiąść obok Piliki i jej brata.

- Czemu płaczesz? – spytała z troską Pilika.
- Bo się rozstaliśmy – wyjaśniła smutna dziewczyna.
- Patrząc na was myślałam, że sobie to wyjaśniliście, dlatego płaczesz i że będzie już jak dawniej, czyli będziecie razem – powiedziała również już roztrzęsiona niebieska.
- Wyjaśniliśmy, ale ja nie umiem zapomnieć o tym co zrobił i dlatego tak wyszło. Przytul mnie… - wydukała Tamara, coraz mocniej płacząc. Na tym skończyła się rozmowa, a dziewczyny siedziały na fotelu obejmując się dopóki różowa się nie uspokoiła. Trwało to dosyć długo i co poniektórzy zauważyli, że coś się dzieje…

            Impreza powoli dobiegała końca Pai- Long odniósł Lena na noszach do jego łóżka, gdzie już spała June. Chłopak został ostrożnie położony obok siostry. Pilika i Tamara spały na kanapie, mimo głośnej muzyki. Dziewczyny Sharonej na złączonych 2 łóżkach w pokoju Choco. Reszta bawiła się do  prawie rana, zasypiając na czym kto mógł. Zabawa była bardzo udana, nawet Len mimo „tych” wydarzeń, poczuł pewnego rodzaju ulgę.