Rozdział 37
Trzecia runda
Kiedy
Milly, Lilly oraz Elly pokonały indiańskie szamanki o niezwykłej urodzie, z
głośników w Dobbie rozległ się głos przewodniczącej radzie szamanów:
- Drodzy szamani i szamanki! Mam przyjemność
ogłosić, że Ci z was, którzy nie mają na swoim koncie żadnej porażki awansowali do rundy numer 3.
Szczegółowe informacje na temat tej rundy zostaną wysłane na wasze dzwonki
wyroczni za 2 lub 3 dni. Do tego czasu nacie wolne. W imieniu rady życzę wam
wszystkiego najlepszego i wykorzystajcie ten czas na trening, ale pamiętajcie
tez o relaksie.
Przez
te dwa dni szamani czujnie trenowali, realizując indywidualny plan treningowy
przygotowany przez dziewczyny dla każdego z nich. Był on jeszcze bardziej
wyczerpujący niż zwykły trening Anny. Treningowa rutyna została przerwana
najpierw przez pojawienie się zaprzyjaźnionego z Anną demona, który oznajmił
obecnym w mieszkaniu wtedy Yoh, Annie, June i Faustowi, że wszystkie duże
fortece są jeszcze w rękach jego pana, ale pozostałe tereny należą już do
księcia. Prawdopodobnie stan ten może potrwać jeszcze wiele miesięcy podczas,
których oblężenie nie musi dać napastnikom pozytywnego skutku. Jak na razie,
jednak niczego nie oblegają, tylko regenerują siły przed atakami. Poinformował
też, że większość pokojowo nastawionych do ludzi demonów zamknęła się w pałacu
Belzebuba i tam czeka na wielką bitwę z wrogiem. Po czym zniknął. Słuchacze
przekazali te wiadomości pozostałym towarzyszom.
Wieczorem
znowu rozległ się głos przewodniczącej Wielkiej Rady. Tym razem instruował on
szamanów biorących udział w trzeciej rundzie turnieju:
- W trzeciej rundzie szamani i szamanki
walczyć będą parami. Na podobieranie się pary macie 3 godziny, inaczej
zostaniecie dobrani losowo. Po zgłoszeniu par zostaniecie podzielni na grupy po
4 pary, gdzie będziecie walczyć każda dwójka przeciw każdej. Do następnej rundy
awansuje ta dwójka, która będzie mieć najlepszy bilans starć. Zegar zaczyna
właśnie tykać dla was. Powodzenia.
Wiadomość ta wzbudziła gwar
na ulicach Dobbie Village, a byłe zespoły rozpadły się i zamiast nich trzeba
było teraz stworzyć duety. Problemy pojawiały się, kiedy ktoś z trójki pozostawał bez pary, a
nie znał żadnego innego szamana i musiał zdać się na wybór losowy. Byłe drużyny
Yoh, Lena i trójka dziewczyn po burzliwych dyskusjach podzieliły się.
Największym problemem było z kim ma współpracować Yoh. Okazało się, że każdy
chce być z nim. Gdy miało dojść do pojedynków między szamanami o to, pogodziła
ich Anna, która po rozmowie z June o stanie zdrowia jej brata ogłosiła, że Yoh
i Lenny będą tworzyć duet. Nie spodobało się to pozostałym, którzy uważali, że
ta para będzie zdecydowanie najsilniejsza, choć używali zdecydowanie innych
argumentów. Anna powiedziała, że kto jeszcze ma co do tego problem, to ona go
rozwiąże i było po sprawie. Pozostałe pary to Trey i Rio, Faust i Lilly, Milly
i Elly i tylko biedny Choco został samotny, jednak okazało się, że los jest dla
niego łaskawy i przydzielił go do silnego szamana rodem z Alaski imieniem Tom.
-
Mamy 8 grup po 4 duety co daje nam 64 szamanów - wyliczyła Pilika.
Podział na grupy nie wyszedł
już mu tak dobrze jak na duety. Osamotniony komik trafił do grupy z Faustem
oraz Lilly. Pozostali przeciwnicy pozostali im nieznani. Reszta przyjaciół nie
będzie musiała walczyć przeciw sobie – jak na razie. W żadnej z ich grup nie
znalazł się Lyserg ani nikt z jego przyjaciół z nowych X- Laws.
Lilly spacerowała z Faustem
i jego stróżem Elizą po wiosce
zawodników. Jej uwagę przykuwał pewien zaułek, do którego zmierzało wiele
dziewczyn. Zazwyczaj były to piękne szamanki, ale zdarzały się też i te mniej
atrakcyjne. Dziewczyna postanowiła pójść zobaczyć co tam jest. Poinformowała o
tym Fausta i ruszyła na swoją mini ekspedycje. Za rogiem oczom dziewczyny
ukazała się ulica, na której nigdy wcześniej nie była. Nie zdziwiło ją to, że
wcześniej tu nie była, tylko to, że taka ulica znajduje się w turniejowej
wiosce. Była to obskurna ulica, a nie żaden zaułek jak początkowo myślała. Pod
drzwiami domów leżeli pijani mężczyźni, a na jednym z tarasów było coś do
prawdy szokującego. Na bujanym fotelu leżał pijany szaman, z kapeluszem
nałożonym na twarz. Spodnie miał opuszczone, a na jego udach podskakiwała
piękna, młoda dziewczyna. Miała ciemną cerę i włosy. Twarz była jaśniejsza od
reszty ciała przez sporą ilość makijażu. Duże brązowe oczy były skoncentrowane
na poprawnej jeździe. Ubrana była jakby szła na dyskotekę w czarne szpilki,
rajstopy i mini. Biała bluzka była rozpięte ukazując spore, jędrne i młode piersi w koronkowym staniku. Po chwili
dziewczyny zaczęła okropnie jęczeć i zwijać się prawie w łuk. Punkt
kulminacyjny stanowił dla niej stłumiony krzyk, który nikogo nie wzruszył na
tej zapomnianej przez Boga uliczce. Po wszystkim szatynka pomasowała swój biust
i zeszła z faceta. Zapięła koszulę, obciągnęła miniówę i udała się dalej…
W tym samym czasie Len
pracował nad swoją siłą na siłowni wyjątkowo nie pod bacznym okiem Jun, która
zajęta była zdawaniem telefonicznego raportu matce przebywającej w Chinach. Tym
razem szaman ćwiczył pod nadzorem Piliki. Na innych przyrządach swoją formę
poprawiała Elly.
- Niedługo dojdziesz do
pełni sił - zauważył Pilika.
Len uważał, że jej
obserwacje cieszyłyby się jego uznaniem gdyby nie wpatrywała się jak
zahipnotyzowana w jego obnażoną na czas treningu klatkę piersiową. Pozostawał
niezruszony czym wyraźnie złościł siostrę kolegi z ex-tria.
- Ranisz serce tej pindy -
rzucił do niego Elly, gdy Usui wyszła do toalety.
- A co z twoim?
- Nie rozumiem...
- Kiedyś pojmiesz, albo się
przyznasz - odciął się - z resztą sama wiesz, ale nie chcesz mi tego
powiedzieć.
Blondynka nic nie
odpowiedziała. Poza tym niedługo potem powróciła Pilika. Tao mimowolnie
postanowił spróbować spojrzeć na nią inaczej niż dotychczasowo. Wiedział
jeszcze będąc z jej najlepszą przyjaciółką, że panna Usui leci na niego, może
nawet pragnie do zdobyć, lecz prawdopodobnie bała się zranić Tamarę. Cóż z tym akurat
Len poradził sobie sam. Przypomniał sobie widok dekoltu niebieskowłosej podczas
imprezy, na której pogodził się z jasnowidzącą Japonką. Uśmiechnął się sam do
siebie na zaledwie mgliste wspomnienie.
Tym razem dziewczyna ubrała skórzaną, czarną spódniczkę
do końca ud, jasnoróżową koszulkę na szerokich ramiączkach z wyciętym w trójkąt
dekoltem oraz szpilki na około dziesięciocentymetrowym obcasie. Buty nadały
apetyczny kształt jej tyłeczkowi, a nogi stały się dłuższe. Len trochę wbrew
sobie poczuł chęć zanurzyć się w jej ustach. Po kilkunastu sekundach tłumaczył
to sobie odwyknięciem od tak długiej przerwy w kontaktach damsko- męskich. W
końcu od czasu zdradzenia Tamao nie miał żadnej kobiety.
- Jeszcze kilka ćwiczeń -
głos Piliki wyrwał go z zamyślenia.
- Ok.
Trenował w milczeniu, jednak
pewne pytanie nie dawało mu spokoju. Postanowił poznać prawdę u źródła.
- Dlaczego pilnujesz mnie, a
nie brata?
- Jun mnie poprosiła -
odpowiedziała nie patrząc mu w oczy.
- Kłamiesz.
- Nie - zaprotestowała
zdecydowanie zbyt gwałtownie - przynajmniej nie do końca - dodała cicho.
Usłyszał to.
- Jakie są, więc powody? Hm?
Dziewczyna rozejrzała się po
opustoszałej siłowni - Elly wyszła pod prysznic chwilę temu. Len czekał w
spokoju siedząc na ławce skośnej podczas krótkiej przerwy w wykonywaniu ćwiczenia.
Wreszcie Pilika spojrzała na niego. Nie od razu prosto w oczy. Najpierw
zlustrowała jego brzuch. Mięśnie miał napięte. Potem powoli wodziła wzrokiem
coraz wyżej aż wreszcie dotarła do twarzy. Tu się chwilę zawahała i spojrzała
mu prosto w oczy.
- Ty - bąknęła cicho.
- Co ja?
- Kręcisz mnie - wyznała z
zamglonym wzorkiem. Przysiadła na ławce tuż przed nim, chociaż nieco wyżej. -
Lecę na ciebie od dawna - mówiła podekscytowana- daj mi to czego pragnę -
zakończyła niemal żądaniem.
- A czego pragniesz? -
spytał Tao zgrywając niewiniątko.
- Ciebie - wyszeptała i
pocałowała go.
Nie był to namiętny całus.
Dziewczyna była raczej niezbyt doświadczona w takich relacjach z facetami.
Pochodziła z małej wioski na północy - pewnie opuściła ją dopiero przed
rozpoczęciem zmagań szamanów. Poczuł podniecenie na myśl, iż mogła jeszcze
nigdy nikogo nie całować. Uderzenie serca później przypomniał sobie, że sama mu
to wyznała.
Oderwali się od siebie
szybko. Zbyt szybko jak dla dziewczyny. Spojrzała na niego ze strachem i obawą
przed odrzuceniem.
- Skończymy po treningu -
zapewnił nim zdołała zapytać.
Dokończył serie na ławce,
przeszedł na sztangę, gdzie zrobił dwie serie, gdy Pilika doszła do wniosku, że
musi mu zwiększyć obciążenie. Wykorzystała moment nabierania przez szamana
oddechu i nim mógł zadać pytanie, usiadła okrakiem na jego biodrach. Ręce
oparła na klatce piersiowej i przeciągnęła się jak kot. Tao zadał sam sobie
pytanie, gdzie ta laska nauczyła się tak kusić. Teraz kompletnie nie był już w
stanie dokończyć wyciskania. Zamiast sztangi postanowił wycisnąć siostrę
kumpla.
- Cały się kleję - zauważył.
- Nie przeszkadza mi to -
odparła masując jego klatę.
- Teraz nie - powiedział
siląc się na chłód.
Jego głos zmylił panienkę
Usui. Porwał ją na ręce i wyniósł z sali. Nie słyszał żadnych odgłosów z
zewnątrz. Skierował się prosto do szatni. Pilika była zaskoczona, ale i zbyt
napalona żeby pytać o cokolwiek. W końcu postawił ją na posadce. Natychmiastowo
zagłębił się w jej ustach. Wplótł jedną dłoń w jej długie włosy, a drugą
głaskał dół pleców. Z czasem dotarł do pupy. Ugniatał ją delikatnie, co
sprawiało przyjemność dziewicy. Pozostawała nią jeszcze przez jakieś pięć minut
gdy wstępnej. Po pierwszym razie w szatni, poszli pod prysznic, gdzie zrobili
to ponownie i zmyli z siebie trudy wyczerpującego treningu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz