piątek, 7 października 2016

37. Trzecia runda



Rozdział 37
Trzecia runda

            Kiedy Milly, Lilly oraz Elly pokonały indiańskie szamanki o niezwykłej urodzie, z głośników w Dobbie rozległ się głos przewodniczącej radzie szamanów:

- Drodzy szamani i szamanki! Mam przyjemność ogłosić, że Ci z was, którzy nie mają na swoim koncie  żadnej porażki awansowali do rundy numer 3. Szczegółowe informacje na temat tej rundy zostaną wysłane na wasze dzwonki wyroczni za 2 lub 3 dni. Do tego czasu nacie wolne. W imieniu rady życzę wam wszystkiego najlepszego i wykorzystajcie ten czas na trening, ale pamiętajcie tez o relaksie. 

            Przez te dwa dni szamani czujnie trenowali, realizując indywidualny plan treningowy przygotowany przez dziewczyny dla każdego z nich. Był on jeszcze bardziej wyczerpujący niż zwykły trening Anny. Treningowa rutyna została przerwana najpierw przez pojawienie się zaprzyjaźnionego z Anną demona, który oznajmił obecnym w mieszkaniu wtedy Yoh, Annie, June i Faustowi, że wszystkie duże fortece są jeszcze w rękach jego pana, ale pozostałe tereny należą już do księcia. Prawdopodobnie stan ten może potrwać jeszcze wiele miesięcy podczas, których oblężenie nie musi dać napastnikom pozytywnego skutku. Jak na razie, jednak niczego nie oblegają, tylko regenerują siły przed atakami. Poinformował też, że większość pokojowo nastawionych do ludzi demonów zamknęła się w pałacu Belzebuba i tam czeka na wielką bitwę z wrogiem. Po czym zniknął. Słuchacze przekazali te wiadomości pozostałym towarzyszom. 

            Wieczorem znowu rozległ się głos przewodniczącej Wielkiej Rady. Tym razem instruował on szamanów biorących udział w trzeciej rundzie turnieju:

- W trzeciej rundzie szamani i szamanki walczyć będą parami. Na podobieranie się pary macie 3 godziny, inaczej zostaniecie dobrani losowo. Po zgłoszeniu par zostaniecie podzielni na grupy po 4 pary, gdzie będziecie walczyć każda dwójka przeciw każdej. Do następnej rundy awansuje ta dwójka, która będzie mieć najlepszy bilans starć. Zegar zaczyna właśnie tykać dla was. Powodzenia.

Wiadomość ta wzbudziła gwar na ulicach Dobbie Village, a byłe zespoły rozpadły się i zamiast nich trzeba było teraz stworzyć duety. Problemy pojawiały się,  kiedy ktoś z trójki pozostawał bez pary, a nie znał żadnego innego szamana i musiał zdać się na wybór losowy. Byłe drużyny Yoh, Lena i trójka dziewczyn po burzliwych dyskusjach podzieliły się. Największym problemem było z kim ma współpracować Yoh. Okazało się, że każdy chce być z nim. Gdy miało dojść do pojedynków między szamanami o to, pogodziła ich Anna, która po rozmowie z June o stanie zdrowia jej brata ogłosiła, że Yoh i Lenny będą tworzyć duet. Nie spodobało się to pozostałym, którzy uważali, że ta para będzie zdecydowanie najsilniejsza, choć używali zdecydowanie innych argumentów. Anna powiedziała, że kto jeszcze ma co do tego problem, to ona go rozwiąże i było po sprawie. Pozostałe pary to Trey i Rio, Faust i Lilly, Milly i Elly i tylko biedny Choco został samotny, jednak okazało się, że los jest dla niego łaskawy i przydzielił go do silnego szamana rodem z Alaski imieniem Tom. 
- Mamy 8 grup po 4 duety co daje nam 64 szamanów - wyliczyła Pilika. 

Podział na grupy nie wyszedł już mu tak dobrze jak na duety. Osamotniony komik trafił do grupy z Faustem oraz Lilly. Pozostali przeciwnicy pozostali im nieznani. Reszta przyjaciół nie będzie musiała walczyć przeciw sobie – jak na razie. W żadnej z ich grup nie znalazł się Lyserg ani nikt z jego przyjaciół z nowych X- Laws.

Lilly spacerowała z Faustem i jego stróżem Elizą  po wiosce zawodników. Jej uwagę przykuwał pewien zaułek, do którego zmierzało wiele dziewczyn. Zazwyczaj były to piękne szamanki, ale zdarzały się też i te mniej atrakcyjne. Dziewczyna postanowiła pójść zobaczyć co tam jest. Poinformowała o tym Fausta i ruszyła na swoją mini ekspedycje. Za rogiem oczom dziewczyny ukazała się ulica, na której nigdy wcześniej nie była. Nie zdziwiło ją to, że wcześniej tu nie była, tylko to, że taka ulica znajduje się w turniejowej wiosce. Była to obskurna ulica, a nie żaden zaułek jak początkowo myślała. Pod drzwiami domów leżeli pijani mężczyźni, a na jednym z tarasów było coś do prawdy szokującego. Na bujanym fotelu leżał pijany szaman, z kapeluszem nałożonym na twarz. Spodnie miał opuszczone, a na jego udach podskakiwała piękna, młoda dziewczyna. Miała ciemną cerę i włosy. Twarz była jaśniejsza od reszty ciała przez sporą ilość makijażu. Duże brązowe oczy były skoncentrowane na poprawnej jeździe. Ubrana była jakby szła na dyskotekę w czarne szpilki, rajstopy i mini. Biała bluzka była rozpięte ukazując spore, jędrne i młode  piersi w koronkowym staniku. Po chwili dziewczyny zaczęła okropnie jęczeć i zwijać się prawie w łuk. Punkt kulminacyjny stanowił dla niej stłumiony krzyk, który nikogo nie wzruszył na tej zapomnianej przez Boga uliczce. Po wszystkim szatynka pomasowała swój biust i zeszła z faceta. Zapięła koszulę, obciągnęła miniówę i udała się dalej…

W tym samym czasie Len pracował nad swoją siłą na siłowni wyjątkowo nie pod bacznym okiem Jun, która zajęta była zdawaniem telefonicznego raportu matce przebywającej w Chinach. Tym razem szaman ćwiczył pod nadzorem Piliki. Na innych przyrządach swoją formę poprawiała Elly.

- Niedługo dojdziesz do pełni sił - zauważył Pilika.

Len uważał, że jej obserwacje cieszyłyby się jego uznaniem gdyby nie wpatrywała się jak zahipnotyzowana w jego obnażoną na czas treningu klatkę piersiową. Pozostawał niezruszony czym wyraźnie złościł siostrę kolegi z ex-tria.

- Ranisz serce tej pindy - rzucił do niego Elly, gdy Usui wyszła do toalety.
- A co z twoim?
- Nie rozumiem...
- Kiedyś pojmiesz, albo się przyznasz - odciął się - z resztą sama wiesz, ale nie chcesz mi tego powiedzieć.

Blondynka nic nie odpowiedziała. Poza tym niedługo potem powróciła Pilika. Tao mimowolnie postanowił spróbować spojrzeć na nią inaczej niż dotychczasowo. Wiedział jeszcze będąc z jej najlepszą przyjaciółką, że panna Usui leci na niego, może nawet pragnie do zdobyć, lecz prawdopodobnie bała się zranić Tamarę. Cóż z tym akurat Len poradził sobie sam. Przypomniał sobie widok dekoltu niebieskowłosej podczas imprezy, na której pogodził się z jasnowidzącą Japonką. Uśmiechnął się sam do siebie na zaledwie mgliste wspomnienie.

            Tym razem dziewczyna ubrała skórzaną, czarną spódniczkę do końca ud, jasnoróżową koszulkę na szerokich ramiączkach z wyciętym w trójkąt dekoltem oraz szpilki na około dziesięciocentymetrowym obcasie. Buty nadały apetyczny kształt jej tyłeczkowi, a nogi stały się dłuższe. Len trochę wbrew sobie poczuł chęć zanurzyć się w jej ustach. Po kilkunastu sekundach tłumaczył to sobie odwyknięciem od tak długiej przerwy w kontaktach damsko- męskich. W końcu od czasu zdradzenia Tamao nie miał żadnej kobiety.

- Jeszcze kilka ćwiczeń - głos Piliki wyrwał go z zamyślenia.
- Ok.

Trenował w milczeniu, jednak pewne pytanie nie dawało mu spokoju. Postanowił poznać prawdę u źródła.

- Dlaczego pilnujesz mnie, a nie brata?
- Jun mnie poprosiła - odpowiedziała nie patrząc mu w oczy.
- Kłamiesz.
- Nie - zaprotestowała zdecydowanie zbyt gwałtownie - przynajmniej nie do końca - dodała cicho. Usłyszał to.
- Jakie są, więc powody? Hm?

Dziewczyna rozejrzała się po opustoszałej siłowni - Elly wyszła pod prysznic chwilę temu. Len czekał w spokoju siedząc na ławce skośnej podczas krótkiej przerwy w wykonywaniu ćwiczenia. Wreszcie Pilika spojrzała na niego. Nie od razu prosto w oczy. Najpierw zlustrowała jego brzuch. Mięśnie miał napięte. Potem powoli wodziła wzrokiem coraz wyżej aż wreszcie dotarła do twarzy. Tu się chwilę zawahała i spojrzała mu prosto w oczy.

- Ty - bąknęła cicho.
- Co ja?
- Kręcisz mnie - wyznała z zamglonym wzorkiem. Przysiadła na ławce tuż przed nim, chociaż nieco wyżej. - Lecę na ciebie od dawna - mówiła podekscytowana- daj mi to czego pragnę - zakończyła niemal żądaniem.
- A czego pragniesz? - spytał Tao zgrywając niewiniątko.
- Ciebie - wyszeptała i pocałowała go.

Nie był to namiętny całus. Dziewczyna była raczej niezbyt doświadczona w takich relacjach z facetami. Pochodziła z małej wioski na północy - pewnie opuściła ją dopiero przed rozpoczęciem zmagań szamanów. Poczuł podniecenie na myśl, iż mogła jeszcze nigdy nikogo nie całować. Uderzenie serca później przypomniał sobie, że sama mu to wyznała.

Oderwali się od siebie szybko. Zbyt szybko jak dla dziewczyny. Spojrzała na niego ze strachem i obawą przed odrzuceniem.

- Skończymy po treningu - zapewnił nim zdołała zapytać.

Dokończył serie na ławce, przeszedł na sztangę, gdzie zrobił dwie serie, gdy Pilika doszła do wniosku, że musi mu zwiększyć obciążenie. Wykorzystała moment nabierania przez szamana oddechu i nim mógł zadać pytanie, usiadła okrakiem na jego biodrach. Ręce oparła na klatce piersiowej i przeciągnęła się jak kot. Tao zadał sam sobie pytanie, gdzie ta laska nauczyła się tak kusić. Teraz kompletnie nie był już w stanie dokończyć wyciskania. Zamiast sztangi postanowił wycisnąć siostrę kumpla.

- Cały się kleję - zauważył.
- Nie przeszkadza mi to - odparła masując jego klatę.
- Teraz nie - powiedział siląc się na chłód.

Jego głos zmylił panienkę Usui. Porwał ją na ręce i wyniósł z sali. Nie słyszał żadnych odgłosów z zewnątrz. Skierował się prosto do szatni. Pilika była zaskoczona, ale i zbyt napalona żeby pytać o cokolwiek. W końcu postawił ją na posadce. Natychmiastowo zagłębił się w jej ustach. Wplótł jedną dłoń w jej długie włosy, a drugą głaskał dół pleców. Z czasem dotarł do pupy. Ugniatał ją delikatnie, co sprawiało przyjemność dziewicy. Pozostawała nią jeszcze przez jakieś pięć minut gdy wstępnej. Po pierwszym razie w szatni, poszli pod prysznic, gdzie zrobili to ponownie i zmyli z siebie trudy wyczerpującego treningu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz