sobota, 22 października 2016

38. Nocna przerwa w turnieju



Rozdział 38
Nocna przerwa w turnieju

            Tej nocy Lilly nie mogła zasnąć. Dziewczyna o zielonych włosach cały czas myślała o tym co zobaczyła na tej straszliwej ulicy. Mimo całej swojej inteligencji nie potrafiła odpowiedzieć sobie na jedno, proste pytanie - Dlaczego?  Wolałaby nigdy nie zauważyć wejścia na te ulice i nie oglądać rozgrywających się tam scen. Tej nocy już nie usnęła. Pogrążyła się w myślach.

            Tymczasem w innym pokoju Tamara gorączkowo myślała o swoim życiu,  jakie było przed pojawieniem się związku z Lenem, jakie w trakcie, a jakie jest po rozstaniu. Doszła do wniosku, że najlepiej było jej z chłopakiem, jednak wiedziała, że już nigdy nie będzie w stanie tak mu zaufać. Próbowała znaleźć sobie nową drogę, którą powinna podążyć dalej. Jej duchy doradzały jej samobójstwo, ale za to spotkała je kara od szamanki. Dziewczyna zrobiła się bardziej odważna i stanowcza, co skutkowało wzrostem pewności siebie, mimo tego nowej drogi dalej nie umiała obrać.

            Pilika od czasu imprezy starała się możliwie jak najczęściej przebywać z Lenem, ale przeszkadzała jej w tym Elly, która nie kryła się z zamiarem wyrwania Tao. Doprowadzało to Pilike, niemal do płaczu, tym bardziej, że ukrywała swoje uczucia przed najlepszymi przyjaciółkami. Bała się reakcji Tamary na wieść o jej zainteresowaniu Lenem. Dziewczyna również szukała właściwej drogi, chociaż w odróżnieniu od róźowowłosej do wiadomego sobie celu. Wreszcie po niedawnym zdarzeniu w szatni oraz pod prysznicem na siłowni czuła się spełniona. Nie obiecali sobie nic z chłopakiem, ale miała już coś na czym mogła oprzeć ich przyszły związek. Pozostał problem reakcji ich przyjaciół - zwłaszcza jej brata i Tamary.

            June śpiąc w pokoju z bratem nie rozmawiała z nim poza pytaniem o zdrowie, chociaż oboje nie spali pogrążeni swoimi myślami. Ona w trosce o jego dobro. On myśląc co zrobić dalej.

            Wiedział, że Elly chce z nim być. Blondynka podobała mu się z wyglądu, ale nic poza tym. Pilika ukrywała do dzisiejszego dnia swoje uczucia, ale leciała na niego bardzo mocno. Fakt, że była młodsza nie miał znaczenia. Powoli stawała się coraz bardziej kobieca. Uczucia szamana wobec niej były niejasne. Uległ dziś własnemu od dawna niezaspokojonemu pożądaniu. Pewnie nic takiego by nie zrobił gdyby nie tak wyraźne napalenie dziewczyny z północy Japonii. Jeżeli zdecyduje się kontynuować swoją intymną relację narażał się na podział wśród przyjaciół i konflikt z kilkoma z nich. Dotyczyło to zwłaszcza jej brata oraz Tamary. Ta ostatnia twierdziła, że nie jest w stanie z nim dalej być, wiedząc co zrobił. Lenny do dzisiejszego treningu pragnął naprawić relacje z nią, ale nie robił tego, wiedząc, że i tak nie odniesie skutku. Wreszcie udany seks z jej najlepszą przyjaciółką wyleczył go z miłości do Tamao.

            Pozostawała jeszcze Tatiana. Była kilka lat starsza i  najpiękniejsza z nich wszystkich. Mimo wspólnie spędzonej nocy nikt nie wiedział co szamani do siebie czują. W zasadzie od ich upojnej, przypadkowej nocy nie widział jej więcej.

            Pomimo tego natłoku problemów sercowych Len starał się nie myśleć tyle o płci przeciwnej, tylko skupić się na turnieju szamanów, co nie bardzo mu się ostatnio udawało. Dodatkowo nadal nie doszedł do zdrowia i trzeba go było przenosić na noszach z kąta w kąt. 

            Anna była sama w kuchni. Rozmyślała o turnieju szamanów, sobie, Yoh, przyszłości swojej i Yoh – być może razem, a przynajmniej taką miała nadzieję. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Asakura w głębi duszy nadal jest dzieckiem i nie jest zdolny do związku, nawet przelotnego. Z resztą taki rodzaj związku by jej nie odpowiadał, ona chciała go od jak najbliższej możliwości, aż po grób. Często rozmawiała o tym, z June i zazwyczaj wychodziło z tego, że Anna postanawiała poczekać, dopóki Yoh nie będzie wykonywał pierwszych ruchów. Tym razem myślała podobnie. Po pewnym czasie, zaczęła myśleć co by było gdyby wybrała drugiego z Asakurów? Szybko odrzuciła od siebie te myśli i postanowiła wysłać jakiegoś ducha po śpiwór i przespać się w pomieszczeniu, w którym obecnie była.

            Dziewczyny Sharonej – z wyjątkiem Lilly - siedziały w swoich łóżkach, rozmawiając o tym o czym myślały dzisiaj wszystkie dziewczyny z grupy Yoh. Na początku ich tematem było uczucie Elly do Lena Tao, ale sama zainteresowana wzięta w krzyżowy ogień pytań wypierała się wszystkiego, dopóki nie wyznała, że chce się tylko dobrze zabawić.

- Więc naprawdę chodzi Ci tylko o to? – dopytywały przyjaciółki.
- No tak, a co jeszcze mogłabym chcieć od wielkiego Pana Tao – odrzekła Elly - Uczucia? Troski? Pomocnej dłoni? Zaangażowania? Romantycznych chwil?  Dajcie spokój dziewczyny to jest Len, on nie ma uczuć…
- Myślę, że te stwierdzenie nie jest dobre – powiedziała Sharona.
- A to niby dlaczego? – spytała Elly.
- Uważam, że to tylko poza – stwierdziła przywódczyni grupy.
- Masz na to jakieś dowody? – dopytywała Elly.
- Jego zachowanie, gdy był z Tamarą, rozmowę z Piliką na ostatniej imprezie i ta chwila, kiedy mała go rzuciła – odpowiedziała Sharona.
- Niby tak – odparła beznamiętnie Elly.
- Dziewczyno ruszaj do boju i nie bierz jeńców tzn. jeńca. Zdobądź go – pisnęła Milly.
- A jak nie to przemówię mu do rozumu – rzekła Sally, głaszcząc swoją broń.

            Blondynka zawahała się co powiedzieć dalej. Nie mówiąc już o tym, że kompletnie była przekonana co do wariantów dalszego postępowania. Kilka godzin temu sama wepchnęła w ramiona chłopaka - a pewnie nie tylko na tę część ciała - skrajnie napaloną Pilikę. Gdyby tego nie zrobiła, być może miałaby jakieś szanse u młodszego od siebie chłopaka.

- Może macie racje… – niepewnie zaczęła Elly.
- Na pewno mamy! – ryknęły dziewczyny.
- W każdym razie dzięki – próbowała uciąć blondynka.

            Sharona spojrzała na nią podejrzliwie. To samo zrobiła najmłodsza z ich grona Milly.

- Co się dziś stało? - zapytała ta ostatnia.
- Zachęciłam go by nie odtrącał niebieskiej kurewki - wyznała zawstydzona.
- O czy ty pieprzysz? - spytała zaskoczona Sally.

            Elly zamyśliła się na krótką chwilkę. Po niej zaczęła opowiadać:

- Wiecie byłam na treningu na siłowni. No i był tam on oraz ona, bo Jun się uparła, że ktoś musi go pilnować, gdy ona będzie gadać z kimś przez telefon. No i młoda była taka napalona, że pewnie sama by go molestowała gdyby nie uległ.
- A uległ? - wtrąciła Lilly, która właśnie wróciła.
- Całowała go jak byłam już w szatni.
- Naważyłaś piwa, to je wypij - skwitowała Sharona.
- No - przytaknęła jej Milly.
- W każdym razie teraz pora spać moje drogie – zakończyła rozmowę liderka grupy.

            Chłopacy – poza Lenem, który spał w pokoju z siostrą – smacznie spali od paru godzin. Nic nie wiedzieli o nocnych refleksjach towarzyszek i złotookiego. Interesowali się tylko i wyłącznie dwoma rzeczami – turniejem i przyszłą wojną z mieszkańcami piekła i ich prawdopodobnym nowym władcą. Nie wiedzieli jak się ma obecny władca i jego wierna armia, gdyż od dość dawna nie odwiedził ich znajomy demon Anny Kyoyama. Od kilku dni czekali coraz bardziej niecierpliwie, zaczynając już myśleć jak np. Trey i Choco, ze wojna już się zakończyła i lada chwila przyjdzie im walczyć z nowym, potężnym i okrutnym wrogiem.

            Rankiem chłopacy obudzili się w miarę szybko, a że większość dziewczyn nie spała to śniadanie było już na stole. Problemem było kto koło kogo powinien usiąść.

- Len chodź koło mnie – zaproponowała słodko Elly.
- Nie, nie Len usiądź koło mnie i mojego brata – powiedziała Pilika.
- Tamara dawaj no tu do mnie – ryknął Choco.
- Nie, panno Tamaro zapraszam do mnie – zawył uprzejmie Rio.
- Nie dzięki chłopaki. Wolę koło dziewczyn. – odpowiedziała Tamara.
- Mistrzu Yoh! Chodź koło nas – zapraszali Faust i Rio. I tak w nieskończoność. Po kilku minutach Anna wkurzona przez okropny raban jaki wytwarzali szamani pousadzała ich według własnego widzimisię. Samo śniadanie przebiegało sprawnie i bez większych awantur, nie licząc próby ukatrupienia Choco przez Lena, Rio i Horo.

            Po upływie śniadania większość szamanów i szamanek opuściła kuchnię, wyjątkiem były June, Tamara i Lilly. Trey zaproponował zamiast standardowego treningu mecz w piłkę nożną. Wraz z nim poszli Rio, Milly, Yoh, Faust oraz Choco. Pozostałe niewiasty od Sharonej udały się potrenować na obrzeżach turniejowej wioski.

            Len wybronił się od meczu i treningu tłumacząc się swoją wciąż aktualną kontuzją. Zamiast z przyjaciółmi poszedł do jednej z dotychczas nieodwiedzanych knajpek na obrzeżach po przeciwnej do kobiet Sharonej stronie wsi. Zamówił sobie słabego drinka, którego sączył w spokoju. Po kilkunastu minutach - po dopiciu drinka - dołączyła do niego panna Usui.

- Mogę się dołączyć? - spytała z niewinnym uśmiechem.

            Len podniósł na nią wzrok znad szklanki. Tego dnia ubrana była w czarne legginsy, tą samą koszulkę co wczoraj oraz sportowe buty. Włosy upięła w kok. Na lewym nadgarstku miała srebrzystą bransoletkę z małych ogniw.

- Jasne - zgodził się- napijesz się czegoś?
- A co ty pijesz? - dopytała siadając niebezpiecznie blisko niego.
- Drinka.

            Jej twarz wykrzywiła się w grymasie. Złotooki domyślił się co jego nowa partnera myśli o alkoholu o tak wczesnej godzinie. Zaciekawił i zaniepokoił się tym czy doniesie na niego Jun.

- Zieloną herbatę, poproszę - zwróciła się do przechodzącej obok młodej kelnerki.

            Pogrążyli się w niezobowiązującej rozmowie o turnieju, podziale na grupy i szansach Horo na awans do czwartej rundy. W pewnym momencie dłoń chłopaka spoczęła na udzie Piliki. Ta nie protestowała przeciw takiemu masażowi. Rozmawiali dalej, gdy on pieścił jej udo. Zorientowawszy się, że nikogo znajomego nie widać w pobliżu pocałował ją namiętnie. Więcej nie potrzeba było dziewczynie, zaciągnęła go do koedukacyjnej łazienki w lokalu. Taka grzeczna i cnotliwa się wydawała - pomyślał Tao wracając do stolika i poprawiając ubranie. Oboje zdawali sobie sprawę, że spotkania w takich miejscach to jedyne na co mogli sobie w tej chwili pozwolić. Zdecydowali się nie afiszować z pogłębieniem swojej znajomości.

            W tym samym czasie dziewczyny plotkowały na swoje tematy, gdy w pewnym momencie różowowłosa upadła i straciła przytomność. June natychmiast rzuciła się ją ratować, a Lilly pobiegła najszybciej jak umiała po Annę. Kiedy June już odratowała wizjonerkę do pomieszczenia wpadły Anna i reszta dziewczyn, a chłopaki stali na korytarzu.

- Co się stało Tamaro? – spytała chłodno medium.
- To była wizja Anno. – odparła dziewczyna.
- Co w niej było? – spytała blondynka.
- To co pewnej nocy po reaktywacji turnieju -  odrzekła Tamara.
- Ta wizja z mnóstwem ognia i lasem? – zapytała June.
- Tak, ale tym razem ktoś mnie uratował przed eksplozją, która miała wszystko zakończyć. Mi nic się nie stało, ale ta osoba nie przeżyła – Tamara zataiła fakt, że jej wybawiciel miał na głowie specyficzny czub z włosów i złote…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz