Rozdział 38
Nocna przerwa w turnieju
Nocna przerwa w turnieju
Tej
nocy Lilly nie mogła zasnąć. Dziewczyna o zielonych włosach cały czas myślała o
tym co zobaczyła na tej straszliwej ulicy. Mimo całej swojej inteligencji nie
potrafiła odpowiedzieć sobie na jedno, proste pytanie - Dlaczego? Wolałaby nigdy nie zauważyć wejścia na te
ulice i nie oglądać rozgrywających się tam scen. Tej nocy już nie usnęła.
Pogrążyła się w myślach.
Tymczasem
w innym pokoju Tamara gorączkowo myślała o swoim życiu, jakie było przed pojawieniem się związku z
Lenem, jakie w trakcie, a jakie jest po rozstaniu. Doszła do wniosku, że najlepiej
było jej z chłopakiem, jednak wiedziała, że już nigdy nie będzie w stanie tak
mu zaufać. Próbowała znaleźć sobie nową drogę, którą powinna podążyć dalej. Jej
duchy doradzały jej samobójstwo, ale za to spotkała je kara od szamanki.
Dziewczyna zrobiła się bardziej odważna i stanowcza, co skutkowało wzrostem
pewności siebie, mimo tego nowej drogi dalej nie umiała obrać.
Pilika
od czasu imprezy starała się możliwie jak najczęściej przebywać z Lenem, ale
przeszkadzała jej w tym Elly, która nie kryła się z zamiarem wyrwania Tao.
Doprowadzało to Pilike, niemal do płaczu, tym bardziej, że ukrywała swoje
uczucia przed najlepszymi przyjaciółkami. Bała się reakcji Tamary na wieść o jej
zainteresowaniu Lenem. Dziewczyna również szukała właściwej drogi, chociaż w
odróżnieniu od róźowowłosej do wiadomego sobie celu. Wreszcie po niedawnym
zdarzeniu w szatni oraz pod prysznicem na siłowni czuła się spełniona. Nie
obiecali sobie nic z chłopakiem, ale miała już coś na czym mogła oprzeć ich
przyszły związek. Pozostał problem reakcji ich przyjaciół - zwłaszcza jej brata
i Tamary.
June
śpiąc w pokoju z bratem nie rozmawiała z nim poza pytaniem o zdrowie, chociaż
oboje nie spali pogrążeni swoimi myślami. Ona w trosce o jego dobro. On myśląc
co zrobić dalej.
Wiedział,
że Elly chce z nim być. Blondynka podobała mu się z wyglądu, ale nic poza tym.
Pilika ukrywała do dzisiejszego dnia swoje uczucia, ale leciała na niego bardzo
mocno. Fakt, że była młodsza nie miał znaczenia. Powoli stawała się coraz
bardziej kobieca. Uczucia szamana wobec niej były niejasne. Uległ dziś własnemu
od dawna niezaspokojonemu pożądaniu. Pewnie nic takiego by nie zrobił gdyby nie
tak wyraźne napalenie dziewczyny z północy Japonii. Jeżeli zdecyduje się
kontynuować swoją intymną relację narażał się na podział wśród przyjaciół i
konflikt z kilkoma z nich. Dotyczyło to zwłaszcza jej brata oraz Tamary. Ta
ostatnia twierdziła, że nie jest w stanie z nim dalej być, wiedząc co zrobił.
Lenny do dzisiejszego treningu pragnął naprawić relacje z nią, ale nie robił
tego, wiedząc, że i tak nie odniesie skutku. Wreszcie udany seks z jej
najlepszą przyjaciółką wyleczył go z miłości do Tamao.
Pozostawała
jeszcze Tatiana. Była kilka lat starsza i
najpiękniejsza z nich wszystkich. Mimo wspólnie spędzonej nocy nikt nie
wiedział co szamani do siebie czują. W zasadzie od ich upojnej, przypadkowej
nocy nie widział jej więcej.
Pomimo
tego natłoku problemów sercowych Len starał się nie myśleć tyle o płci
przeciwnej, tylko skupić się na turnieju szamanów, co nie bardzo mu się
ostatnio udawało. Dodatkowo nadal nie doszedł do zdrowia i trzeba go było
przenosić na noszach z kąta w kąt.
Anna była sama w kuchni. Rozmyślała o turnieju szamanów, sobie, Yoh, przyszłości swojej i Yoh – być może razem, a przynajmniej taką miała nadzieję. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Asakura w głębi duszy nadal jest dzieckiem i nie jest zdolny do związku, nawet przelotnego. Z resztą taki rodzaj związku by jej nie odpowiadał, ona chciała go od jak najbliższej możliwości, aż po grób. Często rozmawiała o tym, z June i zazwyczaj wychodziło z tego, że Anna postanawiała poczekać, dopóki Yoh nie będzie wykonywał pierwszych ruchów. Tym razem myślała podobnie. Po pewnym czasie, zaczęła myśleć co by było gdyby wybrała drugiego z Asakurów? Szybko odrzuciła od siebie te myśli i postanowiła wysłać jakiegoś ducha po śpiwór i przespać się w pomieszczeniu, w którym obecnie była.
Dziewczyny
Sharonej – z wyjątkiem Lilly - siedziały w swoich łóżkach, rozmawiając o tym o
czym myślały dzisiaj wszystkie dziewczyny z grupy Yoh. Na początku ich tematem
było uczucie Elly do Lena Tao, ale sama zainteresowana wzięta w krzyżowy ogień
pytań wypierała się wszystkiego, dopóki nie wyznała, że chce się tylko dobrze
zabawić.
- Więc naprawdę chodzi Ci tylko o to? –
dopytywały przyjaciółki.
- No tak, a co jeszcze mogłabym chcieć od
wielkiego Pana Tao – odrzekła Elly - Uczucia? Troski? Pomocnej dłoni? Zaangażowania?
Romantycznych chwil? Dajcie spokój
dziewczyny to jest Len, on nie ma uczuć…
- Myślę, że te stwierdzenie nie jest dobre –
powiedziała Sharona.
- A to niby dlaczego? – spytała Elly.
- Uważam, że to tylko poza – stwierdziła
przywódczyni grupy.
- Masz na to jakieś dowody? – dopytywała
Elly.
- Jego zachowanie, gdy był z Tamarą, rozmowę
z Piliką na ostatniej imprezie i ta chwila, kiedy mała go rzuciła –
odpowiedziała Sharona.
- Niby tak – odparła beznamiętnie Elly.
- Dziewczyno ruszaj do boju i nie bierz
jeńców tzn. jeńca. Zdobądź go – pisnęła Milly.
- A jak nie to przemówię mu do rozumu –
rzekła Sally, głaszcząc swoją broń.
Blondynka
zawahała się co powiedzieć dalej. Nie mówiąc już o tym, że kompletnie była
przekonana co do wariantów dalszego postępowania. Kilka godzin temu sama
wepchnęła w ramiona chłopaka - a pewnie nie tylko na tę część ciała - skrajnie
napaloną Pilikę. Gdyby tego nie zrobiła, być może miałaby jakieś szanse u
młodszego od siebie chłopaka.
- Może macie racje… – niepewnie zaczęła Elly.
- Na pewno mamy! – ryknęły dziewczyny.
- W każdym razie dzięki – próbowała uciąć
blondynka.
Sharona
spojrzała na nią podejrzliwie. To samo zrobiła najmłodsza z ich grona Milly.
- Co się dziś stało? - zapytała ta ostatnia.
- Zachęciłam go by nie odtrącał niebieskiej
kurewki - wyznała zawstydzona.
- O czy ty pieprzysz? - spytała zaskoczona
Sally.
Elly
zamyśliła się na krótką chwilkę. Po niej zaczęła opowiadać:
- Wiecie byłam na treningu na siłowni. No i
był tam on oraz ona, bo Jun się uparła, że ktoś musi go pilnować, gdy ona
będzie gadać z kimś przez telefon. No i młoda była taka napalona, że pewnie
sama by go molestowała gdyby nie uległ.
- A uległ? - wtrąciła Lilly, która właśnie
wróciła.
- Całowała go jak byłam już w szatni.
- Naważyłaś piwa, to je wypij - skwitowała
Sharona.
- No - przytaknęła jej Milly.
- W każdym razie teraz pora spać moje drogie
– zakończyła rozmowę liderka grupy.
Chłopacy
– poza Lenem, który spał w pokoju z siostrą – smacznie spali od paru godzin.
Nic nie wiedzieli o nocnych refleksjach towarzyszek i złotookiego. Interesowali
się tylko i wyłącznie dwoma rzeczami – turniejem i przyszłą wojną z
mieszkańcami piekła i ich prawdopodobnym nowym władcą. Nie wiedzieli jak się ma
obecny władca i jego wierna armia, gdyż od dość dawna nie odwiedził ich znajomy
demon Anny Kyoyama. Od kilku dni czekali coraz bardziej niecierpliwie,
zaczynając już myśleć jak np. Trey i Choco, ze wojna już się zakończyła i lada
chwila przyjdzie im walczyć z nowym, potężnym i okrutnym wrogiem.
Rankiem chłopacy obudzili się w miarę szybko, a że większość dziewczyn nie spała to śniadanie było już na stole. Problemem było kto koło kogo powinien usiąść.
- Len chodź koło mnie – zaproponowała słodko Elly.
- Nie, nie Len usiądź koło mnie i mojego
brata – powiedziała Pilika.
- Tamara dawaj no tu do mnie – ryknął Choco.
- Nie, panno Tamaro zapraszam do mnie – zawył
uprzejmie Rio.
- Nie dzięki chłopaki. Wolę koło dziewczyn. – odpowiedziała Tamara.
- Nie dzięki chłopaki. Wolę koło dziewczyn. – odpowiedziała Tamara.
- Mistrzu Yoh! Chodź koło nas – zapraszali
Faust i Rio. I tak w nieskończoność. Po kilku minutach Anna wkurzona przez
okropny raban jaki wytwarzali szamani pousadzała ich według własnego
widzimisię. Samo śniadanie przebiegało sprawnie i bez większych awantur, nie
licząc próby ukatrupienia Choco przez Lena, Rio i Horo.
Po
upływie śniadania większość szamanów i szamanek opuściła kuchnię, wyjątkiem
były June, Tamara i Lilly. Trey zaproponował zamiast standardowego treningu
mecz w piłkę nożną. Wraz z nim poszli Rio, Milly, Yoh, Faust oraz Choco.
Pozostałe niewiasty od Sharonej udały się potrenować na obrzeżach turniejowej
wioski.
Len
wybronił się od meczu i treningu tłumacząc się swoją wciąż aktualną kontuzją.
Zamiast z przyjaciółmi poszedł do jednej z dotychczas nieodwiedzanych knajpek
na obrzeżach po przeciwnej do kobiet Sharonej stronie wsi. Zamówił sobie słabego
drinka, którego sączył w spokoju. Po kilkunastu minutach - po dopiciu drinka -
dołączyła do niego panna Usui.
- Mogę się dołączyć? - spytała z niewinnym
uśmiechem.
Len
podniósł na nią wzrok znad szklanki. Tego dnia ubrana była w czarne legginsy,
tą samą koszulkę co wczoraj oraz sportowe buty. Włosy upięła w kok. Na lewym
nadgarstku miała srebrzystą bransoletkę z małych ogniw.
- Jasne - zgodził się- napijesz się czegoś?
- A co ty pijesz? - dopytała siadając
niebezpiecznie blisko niego.
- Drinka.
Jej
twarz wykrzywiła się w grymasie. Złotooki domyślił się co jego nowa partnera
myśli o alkoholu o tak wczesnej godzinie. Zaciekawił i zaniepokoił się tym czy
doniesie na niego Jun.
- Zieloną herbatę, poproszę - zwróciła się do
przechodzącej obok młodej kelnerki.
Pogrążyli
się w niezobowiązującej rozmowie o turnieju, podziale na grupy i szansach Horo
na awans do czwartej rundy. W pewnym momencie dłoń chłopaka spoczęła na udzie
Piliki. Ta nie protestowała przeciw takiemu masażowi. Rozmawiali dalej, gdy on
pieścił jej udo. Zorientowawszy się, że nikogo znajomego nie widać w pobliżu
pocałował ją namiętnie. Więcej nie potrzeba było dziewczynie, zaciągnęła go do
koedukacyjnej łazienki w lokalu. Taka
grzeczna i cnotliwa się wydawała - pomyślał Tao wracając do stolika i
poprawiając ubranie. Oboje zdawali sobie sprawę, że spotkania w takich
miejscach to jedyne na co mogli sobie w tej chwili pozwolić. Zdecydowali się
nie afiszować z pogłębieniem swojej znajomości.
W
tym samym czasie dziewczyny plotkowały na swoje tematy, gdy w pewnym momencie
różowowłosa upadła i straciła przytomność. June natychmiast rzuciła się ją
ratować, a Lilly pobiegła najszybciej jak umiała po Annę. Kiedy June już
odratowała wizjonerkę do pomieszczenia wpadły Anna i reszta dziewczyn, a
chłopaki stali na korytarzu.
- Co się stało Tamaro? – spytała chłodno
medium.
- To była wizja Anno. – odparła dziewczyna.
- To była wizja Anno. – odparła dziewczyna.
- Co w niej było? – spytała blondynka.
- To co pewnej nocy po reaktywacji turnieju
- odrzekła Tamara.
- Ta wizja z mnóstwem ognia i lasem? – zapytała June.
- Tak, ale tym razem ktoś mnie uratował przed eksplozją, która miała wszystko zakończyć. Mi nic się nie stało, ale ta osoba nie przeżyła – Tamara zataiła fakt, że jej wybawiciel miał na głowie specyficzny czub z włosów i złote…
- Ta wizja z mnóstwem ognia i lasem? – zapytała June.
- Tak, ale tym razem ktoś mnie uratował przed eksplozją, która miała wszystko zakończyć. Mi nic się nie stało, ale ta osoba nie przeżyła – Tamara zataiła fakt, że jej wybawiciel miał na głowie specyficzny czub z włosów i złote…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz