Rozdział 20
Niepokój rady
Od
czasu pierwszego ściśle tajnego spotkania Wielkiej Rady Szamanów w sprawie Lena
Tao i zagrożeń płynących dla świata ludzi i szamanów z jego strony, chłopak był
pod nieustanną obserwacją. Co prawda nie
było to już śledzenie tak gorliwe jak na początku, lecz wciąż było to jedno z
priorytetowych zadań członków rady.
- Nie wierzę, że Golda dalej boi się o
zejście Lena z drogi światła - powiedział któregoś dnia Kalim do Silvy.
Tego
dnia to właśnie oni mieli z przyglądać się z dala poczynaniom młodego szamana.
- Kharim mówił, że Tao zabił jakichś
amerykańskich szamanów - odrzekł beznamiętnie Silva.
- Uwierzyłeś mu? - zdziwił się jego
przyjaciel.
- Nie.
Zapanowało
milczenie. W tym czasie Silva uważnie wpatrywał się w okno pomieszczenia
zajmowanego przez Lena. Szaman przebywał w kuchni i rozmawiał z Tamarą. Nic nie
wskazywało na to żeby był tak agresywny jak uważał Kharim oraz kilku innych
Indian.
- Sporo się mu przyglądasz, jak uważasz ma
szanse wygrać z Yoh? - Kalim przerwał rozmyślania towarzysza.
- Hm... - zamyślił się Silva - jego poziom
foryoku jest niższy niż Yoh - stwierdził ostrożnie - obaj jednak wiemy, że nie
zawsze wygrywa ten kto ma go więcej. Yoh jest mistrzem w potężnych uderzeniach.
Len dla odmiany jest mistrzem szybkich ataków. - tłumaczył mniej obeznanemu
przyjacielowi - dodatkowo mój krewniak jest wspierany przez Annę. Jej
motywowanie do walki i trening wywierają wielką presję na chłopaka.
- Na tym drugim też ciąży presja - oponował
starszy mężczyzna - więcej na nim ciąży presja całego rodu, a na Yoh w tym
momencie jest nacisk tylko dziewczyny.
- Pytanie co jest silniejsze, rodzina czy
narzeczona?
Kalim
zastanawiał się przez chwilę nad tymi słowami, ale nie wymyślił nic
konstruktywnego.
- Każdy jest inny - Silva przerwał milczenie
- dla każdego co innego jest najsilniejszym bodźcem.
- To prawda - przyznał Kalim.
Obaj
mężczyźni spojrzeli ponownie w stronę kuchennego okna. Tao w dalszym ciągu
konwersował z koleżanką.
- Nic tu po nas, spadajmy - zaproponował
Silva.
- Ok.
Utworzyli
kontrole ducha, na których oddalili się do leżącego kilkaset metrów lasu, w
którym mieli obozowisko.
- Musimy przesłać raport szefowej - oznajmił
Kalim, kiedy byli na miejscu.
- Zaraz się tym zajmiemy - odrzekł Silva.
Cały
ich obóz składał się z dwóch namiotów. W jednym z nich spali, a w drugim trzymali sprzęt oraz prowiant.
Poza tym nie posiadali niczego.
Silva
wyjął z drugiego namiotu coś co wyglądem przypominało mu mały telewizor. Na
dachu miało krótką antenkę. Nagle monitor włączył się sam z siebie. Pojawiła
się na nim stara, pomarszczona twarz kobiety.
- Jak postępy? - rozległ się jej głos.
- Nic nie wskazuje na to, że przeszedł na
ciemną stronę - odpowiedział Silva.
- Isim twierdzi, że chłopak oddala się od
przyjaciół - powiedziała zaczepnie Goldva.
- Nie ma racji - odparł chłodno Kalim.
Silva
spojrzał na przyjaciela badawczo. Taki sposób odzywania do zwierzchniczki nie
pasował do pokornego i posłusznego zwykle mężczyzny.
- Moim zdaniem chłopak zbliżył się jeszcze
bardziej do swoich partnerów z drużyny - kontynuował Kalim normalnym tonem -
rozmawia też z tą nieśmiałą nastolatką.
- Kim? - szczerze zdziwiła się szefowa.
- Tamarą - wyjaśnił Silva - młoda protegowana
narzeczonej Yoh, Anny.
Goldva
zamyśliła się na chwilę, a jej twarz stała się jeszcze bardziej pomarszczona.
Silva zacisnął szczękę.
- Może jest dla nas jeszcze nadzieja - rzekła
wreszcie szefowa.
- Nadzieja?
- Nowy wróg zbiera siły, jest coraz bliżej -
mówiła tajemniczo - atak na Tao, wizja tej młodej Tamary, kilka dziwnych
zaginięć - wyliczała - spodziewam się, że najpóźniej za dwa może trzy miesiące
zostanie nam rzucone otwarte wyzwanie.
Silva
spojrzał przestraszony na Kalima. Ten wyglądał na równie zdumionego co on.
- Co możemy zrobić? Jak się przygotować?
Czemu się nie szykujemy? - pytał Silva.
- Na tę walkę nie możemy się przygotować -
odrzekła Goldva z kwaśną miną.
Dalszą
rozmowę przerwało im pojawienie się na ekranie, za plecami Kharima. Blondyn był
czymś wyraźnie zadowolony. Jego uśmiech zdawał się promieniować i emanować
jakąś dziwną energią.
- Tao uciekł - powiedział radośnie.
- Jak to?! - zdziwili się równocześnie Silva i
Kalim.
Blondyn
spojrzał tryumfalnie z ekranu na pozostałych członków rady.
- Przyjaciele przestali mu ufać po ostatnich
zdarzeniach! Nie wytrzymał tego i uciekł!
- Niemożliwe! - zaprotestował gwałtownie
Silva.
- Skąd masz te informacje, nie ma cię tutaj?
- Kalim nie tracił kontroli nad emocjami.
- Mam za to zaufanych ludzi w pobliżu.
- Nie ufasz nam? - spytał z wyrzutem Silva.
- Lubię kiedy robota jest dobrze wykonana -
odparł blondyn z wyższością.
Silva
poczuł jak twarz mu się rumieni, a gniew przejmuje nad nim kontrolę. Kharim
wyraźnie dawał im do zrozumienia, że nie uważa ich za kompetentnych!
- Spokojnie - powiedziała Golda, przeczuwając
nadciągającą burze.
- Jestem spokojny - wycedził Silva przez
zaciśnięte zęby.
- Ja też - odparł szczęśliwym głosem blondyn.
- Dobrze, dobrze - przytaknęła im liderka -
sprawdźcie gdzie jest Tao. Jeśli okaże się, że odchodzi od przyjaciół i naszej
strony mocy, nawróćcie go. Choćby siłą. Bez niego nie mamy szans.
- Siłą? - zdziwił się Kalim.
- Mieliśmy się nie ujawniać - zaprotestował
Silva - jeżeli się ujawnimy Len domyśli się, że go szpiegowaliśmy. Wiesz co to
oznacza!
- Słusznie mówisz - przyznała Goldva.
- Więc co?
- Spadajcie go szukać! - poleciła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz