Rozdział 30
Komplikacje
Prochy
demona rozpłynęły się w powietrzu, a szamani udali się do domów. Wszyscy byli
zszokowani sposobem w jaki demon został uśmiercony. Nikt nie miał pojęcia, z
której strony został zadany cios pozbawiający go życia. Tak samo żaden z
przyjaciół i przyjaciółek nie był w stanie zobaczyć napastnika przed, w trakcie
lub po zamachu. W związku z tym wszystkim po drodze do mieszkań nie wiele się
odzywali. Chłopacy w grupach po 3 nieśli ranne po walce dziewczyny. Na
dzwonkach tych ostatnich widniał napis, że awansują walkowerem.
Grupa
rozdzieliła się na pod grupki mieszkańców poszczególnych domów tj. Drużynę Lena
z June, Tamarą i Pilicą, Drużynę Asakury z Anną i Morty’ m oraz grupę Sharonej.
- Musimy się lepiej przygotować do walki z
demonami – zaczęła monolog Anna – jutro przegrupowujemy się. Inaczej
rozmieścimy dziewczyny od Sharonej. Chodzi mi o to, że 3 z nich przyjdą do nas
i 2 do domu Tao. W ten sposób trudniej będzie nas zaskoczyć, jednakże dom
dziewczyn, chociaż pusty może się nam przydać, więc zachowam sobie klucze. To
tyle na dziś. Teraz rozejść się i spać.
- Tak jest Anno. – odpowiedzieli jej
współlokatorzy i rozeszli się po pokojach.
W
domu dziewczyn Sharonej panowała grobowa atmosfera. 2 dziewczyny, które nie
walczyły - wspólnie z Tatianą - opatrywały ranne przyjaciółki. Sally była
bardzo poruszona widokiem ciał swoich przyjaciółek we wszelkiego rodzaju
ranach. Sharona również miała problemy z oglądaniem ich, Elly była załamana
wiedziała, że z takim wyglądem nie ma szans u Lena…
Tymczasem
w domu zespołu głowy rodu Tao… Wszyscy spali z wyjątkiem Lena i Horo- Horo,
którzy siedzieli nad flaszką wódki.
- I znów… musimy ratować… świat przed…
jakimś… debilem – wydukał Trey
- Oczywiście. Nikt nie zrobi tego lepiej –
odparł Len.
- Wiesz co lepiej o tym dziś nie gadajmy,
tylko pijmy – zaproponował Trey.
Po
następnych pięćdziesiątkach szaman z północy zasnął na krześle z głową na
stole, a Tao idąc do pokoju – na korytarzu.
Rano
obudził się w swoim pokoju. Nie pamiętał kto go tu przyniósł. Dziwiło go, że
znalazł się tu, jednak co innego zaskoczyło go bardziej, a mianowicie nie spał
sam. Obok niego leżał Tatiana… Była ubrana tylko w błękitny szlafrok i
pończochy. Len domyślał się, że musi stąd wyjść tak żeby go nikt nie zobaczył i
powinien szybko się dowiedzieć co tu się stało. Wyślizgnął się najciszej jak
potrafił – a że był na bardzo mocnym kacu, to wyszło gorzej niż chciał – i na
korytarzu spotkał June.
- Jak się spało braciszku?
- Nieźle – odpowiedział Len.
- Główka boli, co? – pytała dalej Doshi.
- Trochę. Słuchaj, ej gdzie jest Tamara? I
kto mnie zaniósł do pokoju? – pytał chaotycznie złotooki.
- Tatiana wpadła tu wczoraj wieczorem i
posprzątała Ciebie i Horo Horo.
- Ale po co ona tu przyszła? – dopytywał
dalej Tao.
- Miała się godzić z Rio, a sądząc po
odgłosach z nocy mogła się pogodzić, jednak rano Rio wyznał mi, że to nie był
on. – odrzekła June i spojrzała na brata.
- Ja nic nie słyszałem, chyba się przewrażliwiam
- powiedział i błyskawicznie dodał - To na razie – i oboje się rozeszli.
Len
poszedł do kuchni, a June wyszła na zakupy. Cały czas chłopak zastanawiał się
jak to możliwe, że "swój pierwszy raz" przeżył akurat z ponętną
pielęgniarką, która niewiele wcześniej rozprawiczyła klona Elvisa. Nie wiedział
co jest dla niego większym upokorzeniem to, że bzyknął laskę, z którą to samo
wcześniej zrobił Rio czy fakt, iż doszło do tego po pijaku i nic nie pamięta.
Nie ulegało bowiem wątpliwości, że pomiędzy nim i Ukrainką doszło do czegoś
więcej niż odeskortowanie szamana do pokoju. Chłopak nie wziął pod uwagę jednej
rzeczy w swoich rozmyśleniach...
W tym samym czasie Tamara wstała
i rozejrzała się po pokoju. Spała dziś razem z Piliką i June na dwóch złożonych
łóżkach. Tak była przestraszona, że pół nocy przytulała się do siostry swojego
chłopaka, która uspokajała ją i wyjaśniała, że Len nie pozwoli ich skrzywdzić. Gdy
wreszcie zasnęła obudziły ją odgłosy
pewnej pary, której głosów nie potrafiła lub też nie chciała – zważywszy na to
co ta para robiła – rozpoznać.
Gdy tylko otworzyła oczy,
ruszyła szybkim krokiem do pokoju Lena, gdzie czekał ją traumatyczno- przerażający
widok. Po otwarciu drzwi rzucił się jej w oczy widok kobiety w niebieskim
szlafroku i pończochach. Nad materiałem widać było jej śliczne, kształtne
piersi. Była to brunetka o wschodnioeuropejskiej urodzie. Tamara zamarła z
przerażenia, było z nią gorzej niż gdy patrzyła, a raczej była zmuszona patrzeć
jak demon masakruje jej towarzyszki. Różowowłosa pomyślała, że to ją słyszała w
nocy, ale skoro tak to kto był jej partnerem jeżeli leżała w pokoju Lena?
Szamanka rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wskazówki. Wszystko
było w jak najlepszym porządku z jednym wyjątkiem tj. na krześle leżały stanik
oraz majtki tej kobiety, a obok na podłodze znajdowała się reszta jej ubrań i
wysokie czarne szpilki.
Różowowłosa stała tak
przerażona, gdy jednocześnie do pokoju wszedł Len, a kobieta otworzyła oczy. Tamara pisnęła,
kobiety wrzasnęła przerażona i zakryła kołdrom piersi, a Tao zaklął i
profilaktycznie zamknął drzwi na zasuwkę – tak, a żeby nikt im nie przeszkodził
w wyjaśnieniu tego:
- Co tu się dzieje? – spytał szaman.
- Spędziłam tu z kimś miłą noc, tylko obawiam
się, że ta osoba nic nie pamięta i, że mogliśmy pobudzić jego współlokatorów,
bo tak dobrze nam było – odparła z uśmiechem Europejka.
- Kim jesteś i z kim tu byłaś? – teraz to
Tamara pytała, a jej oczy zdradzały chęć zabicia złotookiego za jego domniemaną
zdradę.
- Jestem Tatiana i pracuje na turnieju jako
ktoś w stylu pielęgniarki w centrum leczenia rannych zawodników. – odrzekła kobieta.
- A druga część pytania? – dopytała młodsza
szamanka.
Tao
w tym czasie ze wszystkich sił starał się nie zaczerwienić. Utkwił wzrok w
ścianie i udawał, że bardzo interesują go rysy w niej.
- Z tym o to gentelmanem… - zaczęła Tatiana,
a Len wyłapał w twarz z otwartej ręki.
- Jak mogłeś ty podły, chamski i bezuczuciowy dupku? – zadała pytanie
zdradzona.
- Ja nic nie pamiętam – próbował bronić się
Tao.
- To nic nie zmienia Len! – wrzasnęła Tamara.
- Jeśli można? - wtrąciła się pielęgniarka i
nie czekając na pozwolenie kontynuowała swoją wypowiedź – on faktycznie nic nie
pamięta, a wczoraj był tak kompletnie zalany w trupa, że nie wiedział co robi. Znalazłam
go w korytarzu jak spał i za pomocą mojego ducha stróża zaniosłam tu.
Wybełkotał coś o towarzyszu w kuchni, więc poszłam tam i w ten sam sposób
przeniosła tego niebieskiego do innego pokoju. Wróciłam tu żeby sprawdzić czy
Len dalej żyje i kiedy weszłam zobaczyłam go bez bluzki. Tak to na mnie
zadziałało, że nie mogłam się powstrzymać, a on nie był w stanie protestować.
Poza tym nie wiedziałam, że on ma dziewczynę.
- To nawet jej nie powiedziałeś o mnie tak
skurwysynie?! – ryknęła Tamara.
- Eee – Tao nie był w stanie odpowiedzieć.
Dodatkowo
musiał unikać ataków wściekłej dziewczyny, która już nie biła go ręką, a
atakowała za pomocą kontroli ducha i widocznie chciała go skrzywdzić. Koło Lena
już dawno znajdował się Bason, który nie brał udziału w rozmowie, mimo że był
świadkiem zdarzeń z nocy. Natomiast teraz Lenny powiedział mu w myślach, że nie
będą nawet się bronić przed tymi atakami. Tao chciał wykonywać tylko uniki,
dopóki Tamarze nie przejdzie lub do chwili gdy się zmęczy.
Kłótnia
pary spowodowała, że każdy mieszkaniec domu znajdował się w tej chwili pod
drzwiami do pokoju Tao. Drzwi były zamknięta. June zakazała je wywarzać.
Przyjaciele domyślali się już smutnej prawdy, że to Len z Ukrainką nie dawali im spać w nocy. Domysły
te potwierdziły się, gdy drzwi rozwaliły się na małe kawałki drewna, a przez futrynę
wypadła z ogromną prędkością i zatrzymał się na ścianie korytarza złotooki. Za
nim wyfrunął Bason, a za nim z kolei wściekła Tamara. Len leżał oparty plecami
o ścianę, jego twarz ozdobiona była jedną wielką raną, natomiast na ramionach
były mniejsze, ale za to bardzo liczne ranki. Tamara stanęła nad nim w gniewie,
ale bez śladów po atakach. Wszyscy byli zadziwieni tym faktem. Spodziewali się,
że skoro dziewczyna odkryła prawdę może dojść do walki, ale byli pewni, ze Len
szybko rozbroi dziewczynę, może nawet, że uderzy ją kilka razy, ale nigdy by
nie spodziewali się czegoś takiego…
- Pai- Long - June wezwała swojego stróża by
był gotów do obrony głowy rodu Tao.
- Jestem panienko June - odparł.
Trey
w tym czasie zataczał się od histerycznego śmiechu, który wywołał u niego widok
Lena wyfruwającego przez zamknięte drzwi po ataku zadanym przez kobietę.
Zwłaszcza, że nie posiadała ona jak dotychczas wielkich mocy.
- Au! - zawołał, kiedy siostra dźgnęła go w
żebra.
- Weź się opanuj! - ofuknęła go Pilika.
- Ok.
łał dawno nie widział opo z Shaman Kingiem które dalej jest pisane O-O-O biore się za czytanie :)
OdpowiedzUsuń