piątek, 15 stycznia 2016

12. Tajne spotkania rady



Rozdział 12
Tajne spotkania rady

            Król Duchów od kilku tygodni zachowywał się bardzo niespokojnie. Jego zachowanie dziwiło wszystkich członków Wielkiej Rady Szamanów. Ostatni raz zachowywał się w ten sposób, kiedy Zik Asakura postanowił olać turniej i zdobyć go siłom i gwałtem.

            Tym razem z potencjalnych przyczyn niepokoju najpotężniejszego z duchów, można było wykluczyć Zika. Został on zabity przez swojego brata, Yoh i nie mógł siać terroru i zgrozy na Ziemi jeszcze przez ponad 400 lat, kiedy to będzie miał możliwość po raz kolejny odbyć reinkarnację.

            Goldva, przywódczyni rady postanowiła zwołać nagłe i tajne posiedzenia rady. Przybyli na nie wszyscy członkowie. Każdy z nich ubrany w typowy, indiański strój.
- Wiecie po co was tu ściągnęłam? - spytała Goldva.
- Nie - odparli jednocześnie zebrani.
- Król Duchów jest niespokojny...
- ... nie możliwe! Asakura nie żyje! - przerwał jej gwałtownie Isim.

            Isim był członkiem rady od niedawna. Zastąpił w niej zbuntowanego Chroma, który dołączył do Zika i poległ w walce z Silvą. Isim był niskim, przysadzistym mężczyznom o wydatnych kościach policzkowych. Na głowie nie miał niemal żadnych włosów. Biła od niego potężna aura duchowej mocy.

- Nie tylko on mógł wywołać taką reakcję Króla Duchów - wyjaśnił Kalim.
- Jeśli nie on, to kto?
- Lub co?

            Członkowie rady nie mieli pojęcia. Zasypywali samych siebie gradem pytań.

- Mam pewną hipotezę - rzekł Kharim.

            Średniego wzrostu mężczyzna o szarych oczach, także należał do rady od niedawna. Wstąpił do niej w miejsce drugiego zbuntowanego członka, który również poległ walcząc po stronie Zika. Kharim miał jasne, blond włosy i cerę prawię tak białą jak kreda. Złośliwi żartowali, że musi być wampirem.

- Mów - powiedziała Goldva.
- Co jeśli, któryś z naszych niedawnych bohaterów zszedł na ciemną drogę?

            Jego słowa wywołały oburzenie - zwłaszcza u Silvy i Kalima. Przecież niemożliwym było żeby Yoh lub, któryś z jego kumpli stali się następcami Zika.

- To absurd - stwierdził jeden ze starszych członków rady.
- Racja! - żywo zawtórował mu Silva.
- Nie możliwe żeby ktoś z tych dzieciaków stał się tym przeciw komu walczyli - dodał inny Indianin.
- Zapominacie moi drodze, że jeden z nich był już na ciemnej ścieżce - odrzekł spokojnie Kharim - szedł drogą pogardy dla ludzi i nienawiści do wszystkiego co obce. Ta nienawiść doprowadził go do zabicia jednego z nas! - krzyknął chcąc przypomnieć swoim towarzyszom tragiczne chwile - Jednego z was zabił z zimną krwią! Miał zadać jeden cios, a zadał ich kilkadziesiąt...
- Len się zmienił - tłumaczył Silva, siląc się na spokój.
- Być może - stiwerdził Isim.
- Pomógł w walce z Zikiem - skwitowała Goldva.
- Pomógł to prawda - Kharim był nieprzejednany w swoich opowieściach - tylko co, jeśli pomógł obalić Zika, żeby samemu zająć jego miejsce?!

            Absurdalność tego stwierdzenia odebrała na moment mowę Silvie.

- Od pobicia Zika, Len nie zrobił nic co mogłoby pozwolić nam wiązać go z ciemną stronom - powiedział Kalim.

            Blondyn chciał coś odpowiedzieć, ale Goldva uciszyła go ruchem ręki.

- Obie strony mają dużo racji - podsumowała ich wypowiedzi - trzeba się temu przyjrzeć. Isim obserwuj chłopaka - poleciła nowemu członkowi rady - zdasz nam raport za kilka dni. Potem rozpoczniemy II rundę po raz kolejny i módlmy się żeby udało się ją rozegrać z większym powodzeniem i lepszym skutkiem niż poprzednim razem.

            Isim z wielką gorliwością zabrał się za obserwację Lena. To znaczy chciał zabrać, gdyż ku jego zdziwieniu chłopak leżał w łóżku z poważną raną ciętą brzucha. Na jego szczęście szaman był tak osłabiony, że nawet nie wyczuł jak jeden ze stróżów Isima obserwuje go, przelatując kilka razy dziennie koło jego okna. Duch stróż chłopaka także nic nie poczuł. Dzięki temu Isim już wkrótce dowiedział się co dolega Lenowi. Przekazał szefowej, że Len nie będzie mógł brać udziału w kolejnej walce.

            Zaraz po trzecich walkach pierwszej rundy, wrócił na swój posterunek. Jego duch sokoła fruwał dalej w okolicy okna złotookiego chłopaka. Stan zdrowia Lena ulegał poprawie, więc nie mógł podlecieć już tak blisko. Wkrótce dowiedział się o nocnej wizji koleżanki szamana. Nie ulegało wątpliwości, że dziewczyna miała wizję w co powątpiewali jej koledzy i koleżanki. Isim nie miał pojęcia co może oznaczać obraz, który widziała nastolatka.

            Wreszcie nadszedł czas zdania raportu.

- Witam was - powiedziała Goldva na kolejnym super, ściśle tajnym zebraniu Wielkiej Rady Szamanów.
- Co z Tao? - spytał bez ogródek Kharim.
- Leży ranny w łóżku - wyjaśnił Isim.

            Wszyscy zebrani zareagowali na to gwarem. Goldva musiała przez dobrą chwilę uciszać Indian. Ona sama wiedziała o urazie Lena, lecz większość członków rady nie miała o tym pojęcia.

- Co mu jest? - spytał Silva, który nie miał o niczym pojęcia.
- Przegrał ostatnią walkę - wtrącił Kalim.
- Nie stawił się na niej! - zaprotestował jeden ze starszych radnych.
- Byłem sędzią i rzeczywiście go nie było! - poparł go inny.
- Len odpuścił walkę? - zdziwił się Silva.

            Goldva poczekała aż mężczyźni ucichną. Kiedy to nastąpiło oddała głos Isimowi.

- Był ranny już przed walką - wyjaśnił zebranym - kiedy zacząłem go obserwować dzień przed walką leżał w łóżku z poważną raną ciętą brzucha.
- Kto... - zaczął Kalim, ale przywódczyni dała mu znak aby zamilkł.
- Nie wiadomo - odpowiedział Isim - co gorsza jego koleżanka miała niedawno wizję.

            Słysząc te słowa Silva i Kalim po raz kolejny tego dnia wpadli w szok. Nie powiedzieli, jednak ani słowa na temat wątpliwych zdolności Tamary.

- Była w niej ona sama - opowiadał szpieg - biegła przez las, który zaczął płonąć. To znaczy, nie sam z siebie - plątał się Isim - ktoś go podpalił swoim atakiem. Ogień był sterowany przez tego kogoś. Otoczył dziewczynę i powoli zmierzał w jej stronę... - tu zrobił przerwę.
- I co? - dopytywali słuchacze.
- Nic, obudziła się- wyjaśnił.

            Kilku zebranych niemal padło na glebę, słysząc tak skopane zakończenie opowieści.

- To by znaczyło jedno - powiedziała szefowa rady.
- Co? - spytał Isim.
- Do walki wchodzą siły dużo silniejsze niż Zik Asakura czy być może schodzący z dobrej drogi Len Tao.
- Jak to możliwe? - zdziwił się Kharim.
- Jak możesz wątpić w Tao? - wtrącił się Silva.

            Goldva nie odpowiedziała na te pytania. Spojrzała się w płonące przed nią ognisko i posmutniała jeszcze bardziej.

- Możemy być zmuszeni użyć 5 duchów żywiołów - wyszeptała, a zgromadzeni pobladli i zastygli w przerażeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz