sobota, 16 stycznia 2016

16. Większa grupa



Rozdział 16
Większa grupa

            2 dni po tym jak szamani opuścili polanę podróżowali już przez pustynię. Grupa dziewczyn, których przywódczynią była Sharona wyruszyła razem z mieszkańcami domu Yoh w dalszą podróż. Ich pochodząca z Francji liderka, Sharona nie była nigdy zbyt silną szamanką, lecz potrafiła zapanować nad temperamentem pozostałych dziewczyn. Jej duch Enla  jest różową, wróżką z dymu lub jak mówili inni dymem z różowej wróżki. Sama szefowa grupy była blondynką o gęstych włosach. Lubiła ubierać się w wyszukane kreacje.

            Innymi nowymi towarzyszkami były geniusz komputerowy Lilly oraz gniewna Sally. Lilly chodziła ubrana zawsze w kraciastą spódnicę oraz białą koszulę, na którą nakładała wełnianą, brunatną kamizelkę. Miała raczej krótkie zielonkawe włosy oraz duże ciemne oczy. Nosiła też okulary w stylu "kujonki". Jej duchem stróżem był mały chomik, o imieniu Jangurian. Podczas walki kobieta umieszcza go zawsze w swoich okularach.

            Z kolei Sally miała długie włosy o barwie wiśniowej. Była też nieco wyższa od Lilly. Ubierała się zwykle w spodnie typu bojówki, do których zakładała pas oraz ciemną, zapinaną bluzę - najczęściej - z krótkim rękawem. Na lewą dłoń nakładała rękawicę. Na każdym palcu - poza kciukiem - drugiej dłoni nosiła pierścionki i pierścienie, które razem przypominały z wyglądu i zastosowania kastet. To właśnie w nich kobieta umieszczała podczas walki swojego wyglądającego jak młotek z oczami ducha stróża, Kosuta. Pod wpływem foryoku biżuteria na palcach Sally zmieniała się w młot, zdolny powalić wielu przeciwników. Kobieta miała niezwykle wybuchowo charakter, a przy tym była bardzo zaczepna. Często poszukiwała okazji do bójki, a kiedy już ją znalazła nie było szans żeby z niej zrezygnowała. To właśnie ona była najmocniejszym elementem zespołu.

            Kolejnymi nowymi członkiniami grupy podróżującej do Dobbie Village zostały Milly i Elly. Najmłodsza z całego towarzystwa Milly  Dziewczyna odkąd szamani ją poznali była zakochana w Lysergu. W związku z tym cały czas była smutna, że ten opuścił swoich przyjaciół jeszcze zanim ci wyruszyli na turniej. Milly miała raczej krótkie jak na kobietę, brązowe włosy oraz oczy o zbliżonym kolorze. Swojego małego, ognistego duszka Onibi- Onibi umieszczała w procy, z którą się prawie nigdy nie rozstawała.

            Ostatnią dziewczyną, ex- pomponiara nazywała się Elly. Była wysoką blondynką, która włosy spinały zwykle za pomocą kilku czerwonych korali. Najchętniej ubierała się w bluzkę moro, bez ramiączek, czarne buty oraz rozmaite mini spódniczki. Ich długością oraz zgrabnymi nogami mogła zdobyć prawie każdego chłopaka. W świecie zwykłych ludzi było to wykluczone, gdyż wszyscy znajomi uważali ją za świruskę, która widzi i rozmawia z duchami. Elly nie ukrywała nigdy tego z powodu wrodzonej szczerości. To właśnie ona jako jedyna poza Sharoną potrafiła opanować złość Sally, chociaż bardziej lubiła spędzać czas z młodszą Milly. Jej duch stróż na imię miał Chappy i był dużą łasicą o sierpowatym kształcie. Za medium szamance służyły zwykle paznokcie, które pod wpływem foryoku stawały się takie szpony popularnego w telewizji bohatera filmów o X-menach.

            Dziewczyny okazały się być dużo bardziej sympatyczne niż wydawały się być w Dobbie. Jun całą drogę rozmawiała z Elly o kosmetykach, ubraniach i innych babskich sprawach. Milly gawędziła z Ryu głównie o jego protegowanym. Lilly oraz Morty gadali o komputerach, nowinkach technicznych i innych mądrych tematach. Sharona uczyła się od Anny jak przewodzić tak licznej grupie szamanów. Sally polubiła walczyć z Choco i Horo- Horo, którego poczucie humoru nie przypadło jej do gustu.

            Annie wyraźnie przypadło do gustu nauczanie Sharonej jak rządzić szamanami, w związku z czym mniej czasu poświęcała pilnowaniu Yoh. Rozkazała Tamarze mieć oko na to co robi szatyn i doglądać go by nie spał przez cały czas. Niestety wybrała fatalnie Tamara nie potrafiła zwrócić Yoh uwagę, a ten to wykorzystywał i zasypiał, gdy tylko nadarzyła się okazja. Pilika nie miała ochoty zawierać nowych przyjaźni, wolała przeznaczyć więcej czasu na ułożenie nowego planu treningowego dla brata.

            Len cały czas trzymał się dosłownie z boku – szedł kilka metrów od reszty. Cały czas był pogrążony we własnych myślach:

- Bason – przywołał swojego stróża.
- Jestem, mistrzu Len – powiedział Bason materializując się obok szamana.
- Jak myślisz czy ta wizja Tamary miała jakiś związek z tymi co mnie zaatakowali?
- Nie wiem mistrzu – odpowiedział duch.
- Ja myślę, że ma i niedługo się o tym przekonamy – powiedział Tao
- Nie rozumiem – odparł duch.
- Bo widzisz jeśli ktoś mnie raz atakował to po pewnym czasie robił to znowu –wyjaśnił złotooki - Przypomnij sobie.
- Masz rację paniczu – przytaknął Bason
- Musimy się na to przygotować.
- Tym razem będziemy gotowi - zapewnił duch.

            Len chrząknął w charakterystyczny sposób na znak aprobaty.

- Kiedy leżałem w łóżku w Tokio - zaczął po chwili - za oknem bardzo często przefruwał taki ptak. Zawsze wyglądał tak samo.
- Myślisz mistrzu Len, że to...
- ... był duch.
- Jeśli to prawda, to kto go wysłał?
- Nie wiem.
- Czy to ma związek z tym atakiem na nas?
- Być może, chociaż...

            Bason spojrzał na niego jakby oczekiwał, że Len rozwinie wątek.

- Ten ptak przypominał mi jednego z duchów Silvy, chociaż wiem, że ten Silvy wygląda inaczej.

            Wzrok ducha zdradził Tao, że i ten domyśla się tego co on. Rada szamanów obserwowało go, kiedy leżał ranny u Yoh. Czy to mogło oznaczać, że ma coś wspólnego z napaścią na niego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz