Rozdział 16
Większa grupa
2
dni po tym jak szamani opuścili polanę podróżowali już przez pustynię. Grupa
dziewczyn, których przywódczynią była Sharona wyruszyła razem z mieszkańcami
domu Yoh w dalszą podróż. Ich pochodząca z Francji liderka, Sharona nie była
nigdy zbyt silną szamanką, lecz potrafiła zapanować nad temperamentem
pozostałych dziewczyn. Jej duch Enla jest różową, wróżką z dymu lub jak mówili inni
dymem z różowej wróżki. Sama szefowa grupy była blondynką o gęstych włosach.
Lubiła ubierać się w wyszukane kreacje.
Innymi
nowymi towarzyszkami były geniusz komputerowy Lilly oraz gniewna Sally. Lilly
chodziła ubrana zawsze w kraciastą spódnicę oraz białą koszulę, na którą
nakładała wełnianą, brunatną kamizelkę. Miała raczej krótkie zielonkawe włosy
oraz duże ciemne oczy. Nosiła też okulary w stylu "kujonki". Jej
duchem stróżem był mały chomik, o imieniu Jangurian. Podczas walki kobieta
umieszcza go zawsze w swoich okularach.
Z
kolei Sally miała długie włosy o barwie wiśniowej. Była też nieco wyższa od
Lilly. Ubierała się zwykle w spodnie typu bojówki, do których zakładała pas
oraz ciemną, zapinaną bluzę - najczęściej - z krótkim rękawem. Na lewą dłoń
nakładała rękawicę. Na każdym palcu - poza kciukiem - drugiej dłoni nosiła
pierścionki i pierścienie, które razem przypominały z wyglądu i zastosowania
kastet. To właśnie w nich kobieta umieszczała podczas walki swojego wyglądającego
jak młotek z oczami ducha stróża, Kosuta. Pod wpływem foryoku biżuteria na
palcach Sally zmieniała się w młot, zdolny powalić wielu przeciwników. Kobieta
miała niezwykle wybuchowo charakter, a przy tym była bardzo zaczepna. Często
poszukiwała okazji do bójki, a kiedy już ją znalazła nie było szans żeby z niej
zrezygnowała. To właśnie ona była najmocniejszym elementem zespołu.
Kolejnymi
nowymi członkiniami grupy podróżującej do Dobbie Village zostały Milly i Elly.
Najmłodsza z całego towarzystwa Milly Dziewczyna odkąd szamani ją poznali była
zakochana w Lysergu. W związku z tym cały czas była smutna, że ten opuścił
swoich przyjaciół jeszcze zanim ci wyruszyli na turniej. Milly miała raczej
krótkie jak na kobietę, brązowe włosy oraz oczy o zbliżonym kolorze. Swojego
małego, ognistego duszka Onibi- Onibi umieszczała w procy, z którą się prawie
nigdy nie rozstawała.
Ostatnią
dziewczyną, ex- pomponiara nazywała się Elly. Była wysoką blondynką, która
włosy spinały zwykle za pomocą kilku czerwonych korali. Najchętniej ubierała
się w bluzkę moro, bez ramiączek, czarne buty oraz rozmaite mini spódniczki.
Ich długością oraz zgrabnymi nogami mogła zdobyć prawie każdego chłopaka. W
świecie zwykłych ludzi było to wykluczone, gdyż wszyscy znajomi uważali ją za
świruskę, która widzi i rozmawia z duchami. Elly nie ukrywała nigdy tego z
powodu wrodzonej szczerości. To właśnie ona jako jedyna poza Sharoną potrafiła
opanować złość Sally, chociaż bardziej lubiła spędzać czas z młodszą Milly. Jej
duch stróż na imię miał Chappy i był dużą łasicą o sierpowatym kształcie. Za
medium szamance służyły zwykle paznokcie, które pod wpływem foryoku stawały się
takie szpony popularnego w telewizji bohatera filmów o X-menach.
Dziewczyny
okazały się być dużo bardziej sympatyczne niż wydawały się być w Dobbie. Jun
całą drogę rozmawiała z Elly o kosmetykach, ubraniach i innych babskich
sprawach. Milly gawędziła z Ryu głównie o jego protegowanym. Lilly oraz Morty
gadali o komputerach, nowinkach technicznych i innych mądrych tematach. Sharona
uczyła się od Anny jak przewodzić tak licznej grupie szamanów. Sally polubiła
walczyć z Choco i Horo- Horo, którego poczucie humoru nie przypadło jej do
gustu.
Annie
wyraźnie przypadło do gustu nauczanie Sharonej jak rządzić szamanami, w związku
z czym mniej czasu poświęcała pilnowaniu Yoh. Rozkazała Tamarze mieć oko na to
co robi szatyn i doglądać go by nie spał przez cały czas. Niestety wybrała
fatalnie Tamara nie potrafiła zwrócić Yoh uwagę, a ten to wykorzystywał i
zasypiał, gdy tylko nadarzyła się okazja. Pilika nie miała ochoty zawierać
nowych przyjaźni, wolała przeznaczyć więcej czasu na ułożenie nowego planu
treningowego dla brata.
Len
cały czas trzymał się dosłownie z boku – szedł kilka metrów od reszty. Cały
czas był pogrążony we własnych myślach:
- Bason – przywołał swojego stróża.
- Jestem, mistrzu Len – powiedział Bason
materializując się obok szamana.
- Jak myślisz czy ta wizja Tamary miała jakiś
związek z tymi co mnie zaatakowali?
- Nie wiem mistrzu – odpowiedział duch.
- Ja myślę, że ma i niedługo się o tym
przekonamy – powiedział Tao
- Nie rozumiem – odparł duch.
- Bo widzisz jeśli ktoś mnie raz atakował to
po pewnym czasie robił to znowu –wyjaśnił złotooki - Przypomnij sobie.
- Masz rację paniczu – przytaknął Bason
- Musimy się na to przygotować.
- Tym razem będziemy gotowi - zapewnił duch.
Len
chrząknął w charakterystyczny sposób na znak aprobaty.
- Kiedy leżałem w łóżku w Tokio - zaczął po
chwili - za oknem bardzo często przefruwał taki ptak. Zawsze wyglądał tak samo.
- Myślisz mistrzu Len, że to...
- ... był duch.
- Jeśli to prawda, to kto go wysłał?
- Nie wiem.
- Czy to ma związek z tym atakiem na nas?
- Być może, chociaż...
Bason
spojrzał na niego jakby oczekiwał, że Len rozwinie wątek.
- Ten ptak przypominał mi jednego z duchów
Silvy, chociaż wiem, że ten Silvy wygląda inaczej.
Wzrok
ducha zdradził Tao, że i ten domyśla się tego co on. Rada szamanów obserwowało
go, kiedy leżał ranny u Yoh. Czy to mogło oznaczać, że ma coś wspólnego z
napaścią na niego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz