Rozdział 14
Lecąc przez USA
Len
wyjątkowo posłuchał Basona i razem z Choco polecili na kontroli ducha Tao na
lotnisko. Po drodze uspokoił się i nie żałował tego, że nie zakończył żywota
tamtego szamana. Podczas lotu wpadli w chmury, dlatego żartowniś wykonał fuzję
ducha ze swoim stróżem, żeby lepiej widzieć i powiedzieć towarzyszowi, kiedy
będą nad lotniskiem.
- Spóźniliście się! – krzyknęła Anna na
powitanie szamanów
- Len co się stało? – zapytała zaniepokojona
Jun.
Wiedziała,
że punktualność to bardzo ważna rzecz dla jej brata.
- Choco miał drobne problemy, a ja je
rozwiązałem – odpowiedział siostrze Len.
- Możesz mówić jaśniej – poprosił Yoh.
- Len walczył z jakimś blondynem na wielkim
wężu – wyjaśnił Choco – Wygrał, a nam nic nie jest więc czy możemy lecieć
dalej?
- Oczywiście – odparła Anna – Dalej polecimy
na kontroli duchów. - zadecydowała - Ja, Yoh, Morty i Faust polecimy na Elizie.
Trey, Pilica, Tamara i Choco polecą na jego jaguarze. Jun, Ryu i Lenny
wyruszycie na Basonie.
Faust,
Len oraz Choco wykonali wielką kontrolę ducha i przyjaciele wyruszyli na
zachód. Lecieli obok siebie: po prawej Bason, w środku Mick, a po lewej Eliza.
Yoh i Trey zasnęli więc ich współ- pasażerowie postanowili wyznaczyć dyżury
żeby nie spadli. Ci, którzy nie opiekowali się śpiącymi szamanami podziwiali
widoki, chociaż lecieli pośród chmur żeby ludzie nie myśleli, że atakują ich
kosmici lub też, że mają przywidzenia, bo zobaczyli grupę fruwających ludzi.
Podczas
podróży nastroje na poszczególnych duchach były skrajnie odmienne. W związku z
tym, że Yoh zasnął, Anna okazała litość o jaką nikt jej nie podejrzewał i nie
tylko nie zmusiła go do ćwiczeń, ale również nie obudziła go. Wywołało to zbyt entuzjastyczną
reakcję Manty, więc Kyoyama ukarała go zestawem treningowym, który zwykle
przeznaczony był dla Asakury. Widząc to Faust postanowił nie odzywać się ani
słowem.
Szamani
lecący wraz z Piliką oraz Tamarą na ogromnem jaguarze wiele by dali żeby
podróżować w ciszy. Początkowo Trey nie mógł znieść marnych dowcipów Choco i
próbował nawet uciec na Basona, lecz został w ostatniej chwili złapany za
kołnierz przez siostrę. Nie minęła chwila i chłopak leżał obalony na widmową sierść
jaguara. Wysłuchawszy wykładu Piliki na temat swojej nieodpowiedzialności, Usui
zasnął. Wtedy Choco nieskrępowany niczym zaczął opowiadać dziewczynom wszystkie
dowcipy ze swojego repertuaru, a one o dziwo śmiały się z większości z nich.
Zdziwiony tym faktem był nawet sam artysta.
Na
ogromnym duchu chińskiego generała początkowo toczyły się spory pomiędzy
właścicielem ducha, a klonem Elvisa, lecz bardzo szybko zostały zastopowane
przez Jun. Na tym duchu to doshi sprawowała władzę. Najwięcej uciechy miał z
tego powodu Ryu, który zyskał powód do szydzenia z dumnego Tao. Kiedy mężczyzna
przesadzał i Len rzucał się na niego, do akcji wkraczała Jun i słodką miną i
kilkoma słowami okiełznywała brata. Przy okazji Ryu stawał się oczarowany jej
słodkimi minami, co ponownie aktywowało furię Lena... Wobec tego Jun
zaproponowała podziwianie widoków.
Te
rzeczywiście z wysokości chmur były niesamowite. Widzieli ogromne miasta jak
np. Nowy Orlean, rzeki, jeziora, lasy, autostrady - a na nich niezliczoną ilość
samochodów – fabryki oraz wiele innych. Było już prawie ciemno, gdy Anna
rozkazała szukać miejsca do lądowania. Amidamaru zobaczył dosyć dużą polanę w
lesie nad, którym lecieli i tam też wylądowali.
Szamani rozbili 5 namiotów,
bo tylko tyle zdołali ze sobą zabrać, a dziewczyny poszły szukać drewna na
ognisko. Yoh rozpalił zapałkami ogień i wszyscy usiedli na około ogniska. Gdy
to zrobili Anna ogłosiła kto z kim będzie w namiocie.
- W pierwszym będą Yoh, Morty i Ryu. W drugim
Len, Choco oraz Trey, w następnym Jun, Tamara i Pilica. Ja w czwartym, a Faust
ze swoją ukochaną w ostatnim – oznajmiła – Ktoś zgłasza jakiś sprzeciw? Jeśli
tak to może przenieść się do Fausta i Elizy.
- Zgadzamy się. – odpowiedzieli jej niechętnie
zgromadzeni.
- Nie gasimy ogniska i idziemy spać, ale
najpierw musimy coś ustalić – zaczęła swój kolejny monolog Kyoyama – Każdy
chłopak będzie miał w nocy 3 godzinną wartę. Ci, którzy nie będą jej mieć tu
niech się nie martwią – będą jeszcze inne okazje. Więc dzisiaj na ochotnika
zgłosi się Trey, a po nim Morty, a na końcu Yoh.
Horokeu
usiadł, narzekając pod nosem na swój
ciężki los, ale po chwili stwierdził, że lepiej teraz niż w środku nocy.
Pozostali udali się do namiotów.
Gdy
tylko reszta położyła się spać, wartownik Horo- Horo zasnął snem głębokim, a
jego stróż musiał zająć się pilnowaniem obozowiska. Na szczęście dla szamana z
północy podczas jego „warty” nic szczególnego się nie wydarzyło. Po 3 godzinach
Corey obudziła go i szaman udał się do swojego namiotu. Z innego namiotu
wyszedł zaspany Morty. Po chwili obok niego zmaterializował się Mosuke. Morty
bał się samemu siedzieć poza namiotami – cały czas nerwowo rozglądał się na
około szukając ewentualnego zagrożenia. Długo nic niebezpiecznego nie zauważył.
Jednak mniej więcej w połowie swojego dyżuru usłyszał za namiotem Fausta dziwny
szelest. Zignorował ten dźwięk. Jednak szelest powtórzył się. Morty ruszył w
stronę namiotu nekromanty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz