sobota, 16 stycznia 2016

14. Lecąc przez USA



Rozdział 14
Lecąc przez USA

            Len wyjątkowo posłuchał Basona i razem z Choco polecili na kontroli ducha Tao na lotnisko. Po drodze uspokoił się i nie żałował tego, że nie zakończył żywota tamtego szamana. Podczas lotu wpadli w chmury, dlatego żartowniś wykonał fuzję ducha ze swoim stróżem, żeby lepiej widzieć i powiedzieć towarzyszowi, kiedy będą nad lotniskiem.

- Spóźniliście się! – krzyknęła Anna na powitanie szamanów
- Len co się stało? – zapytała zaniepokojona Jun.

            Wiedziała, że punktualność to bardzo ważna rzecz dla jej brata.

- Choco miał drobne problemy, a ja je rozwiązałem – odpowiedział siostrze Len.
- Możesz mówić jaśniej – poprosił Yoh.
- Len walczył z jakimś blondynem na wielkim wężu – wyjaśnił Choco – Wygrał, a nam nic nie jest więc czy możemy lecieć dalej?
- Oczywiście – odparła Anna – Dalej polecimy na kontroli duchów. - zadecydowała - Ja, Yoh, Morty i Faust polecimy na Elizie. Trey, Pilica, Tamara i Choco polecą na jego jaguarze. Jun, Ryu i Lenny wyruszycie na Basonie.

            Faust, Len oraz Choco wykonali wielką kontrolę ducha i przyjaciele wyruszyli na zachód. Lecieli obok siebie: po prawej Bason, w środku Mick, a po lewej Eliza. Yoh i Trey zasnęli więc ich współ- pasażerowie postanowili wyznaczyć dyżury żeby nie spadli. Ci, którzy nie opiekowali się śpiącymi szamanami podziwiali widoki, chociaż lecieli pośród chmur żeby ludzie nie myśleli, że atakują ich kosmici lub też, że mają przywidzenia, bo zobaczyli grupę fruwających ludzi.

            Podczas podróży nastroje na poszczególnych duchach były skrajnie odmienne. W związku z tym, że Yoh zasnął, Anna okazała litość o jaką nikt jej nie podejrzewał i nie tylko nie zmusiła go do ćwiczeń, ale również nie obudziła go. Wywołało to zbyt entuzjastyczną reakcję Manty, więc Kyoyama ukarała go zestawem treningowym, który zwykle przeznaczony był dla Asakury. Widząc to Faust postanowił nie odzywać się ani słowem.

            Szamani lecący wraz z Piliką oraz Tamarą na ogromnem jaguarze wiele by dali żeby podróżować w ciszy. Początkowo Trey nie mógł znieść marnych dowcipów Choco i próbował nawet uciec na Basona, lecz został w ostatniej chwili złapany za kołnierz przez siostrę. Nie minęła chwila i chłopak leżał obalony na widmową sierść jaguara. Wysłuchawszy wykładu Piliki na temat swojej nieodpowiedzialności, Usui zasnął. Wtedy Choco nieskrępowany niczym zaczął opowiadać dziewczynom wszystkie dowcipy ze swojego repertuaru, a one o dziwo śmiały się z większości z nich. Zdziwiony tym faktem był nawet sam artysta.

            Na ogromnym duchu chińskiego generała początkowo toczyły się spory pomiędzy właścicielem ducha, a klonem Elvisa, lecz bardzo szybko zostały zastopowane przez Jun. Na tym duchu to doshi sprawowała władzę. Najwięcej uciechy miał z tego powodu Ryu, który zyskał powód do szydzenia z dumnego Tao. Kiedy mężczyzna przesadzał i Len rzucał się na niego, do akcji wkraczała Jun i słodką miną i kilkoma słowami okiełznywała brata. Przy okazji Ryu stawał się oczarowany jej słodkimi minami, co ponownie aktywowało furię Lena... Wobec tego Jun zaproponowała podziwianie widoków.

            Te rzeczywiście z wysokości chmur były niesamowite. Widzieli ogromne miasta jak np. Nowy Orlean, rzeki, jeziora, lasy, autostrady - a na nich niezliczoną ilość samochodów – fabryki oraz wiele innych. Było już prawie ciemno, gdy Anna rozkazała szukać miejsca do lądowania. Amidamaru zobaczył dosyć dużą polanę w lesie nad, którym lecieli i tam też wylądowali. 

Szamani rozbili 5 namiotów, bo tylko tyle zdołali ze sobą zabrać, a dziewczyny poszły szukać drewna na ognisko. Yoh rozpalił zapałkami ogień i wszyscy usiedli na około ogniska. Gdy to zrobili Anna ogłosiła kto z kim będzie w namiocie.

- W pierwszym będą Yoh, Morty i Ryu. W drugim Len, Choco oraz Trey, w następnym Jun, Tamara i Pilica. Ja w czwartym, a Faust ze swoją ukochaną w ostatnim – oznajmiła – Ktoś zgłasza jakiś sprzeciw? Jeśli tak to może przenieść się do Fausta i Elizy.
- Zgadzamy się. – odpowiedzieli jej niechętnie zgromadzeni.
- Nie gasimy ogniska i idziemy spać, ale najpierw musimy coś ustalić – zaczęła swój kolejny monolog Kyoyama – Każdy chłopak będzie miał w nocy 3 godzinną wartę. Ci, którzy nie będą jej mieć tu niech się nie martwią – będą jeszcze inne okazje. Więc dzisiaj na ochotnika zgłosi się Trey, a po nim Morty, a na końcu Yoh.

            Horokeu usiadł, narzekając  pod nosem na swój ciężki los, ale po chwili stwierdził, że lepiej teraz niż w środku nocy. Pozostali udali się do namiotów. 

            Gdy tylko reszta położyła się spać, wartownik Horo- Horo zasnął snem głębokim, a jego stróż musiał zająć się pilnowaniem obozowiska. Na szczęście dla szamana z północy podczas jego „warty” nic szczególnego się nie wydarzyło. Po 3 godzinach Corey obudziła go i szaman udał się do swojego namiotu. Z innego namiotu wyszedł zaspany Morty. Po chwili obok niego zmaterializował się Mosuke. Morty bał się samemu siedzieć poza namiotami – cały czas nerwowo rozglądał się na około szukając ewentualnego zagrożenia. Długo nic niebezpiecznego nie zauważył. Jednak mniej więcej w połowie swojego dyżuru usłyszał za namiotem Fausta dziwny szelest. Zignorował ten dźwięk. Jednak szelest powtórzył się. Morty ruszył w stronę namiotu nekromanty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz