Rozdział 6
Test
Osobą, która dzwoniła był członek
Wielkiej Rady Szamanów, Silva. Ubrany w zwyczajny strój członka rady Indianin
miał radosną minę - widać i on stęsknił się za towarzystwem Yoh i reszty.
Szamani spodziewali się jego
wizyty – wczoraj na imprezie Tamara miała wizję dotyczącą jego i testu, ale
nikt nie brał jej na poważnie – jak się później okazało była to w 100
procentach prawdziwa wizja.
Brunet
był zdziwiony, albowiem drzwi otworzyła mu Anna we własnej osobie.
- Czego chcesz Silva? – przywitała uprzejmie
członka rady szamanów
- Mi też miło cię widzieć Anno. – przywitał
się Silva – Jak wiesz turniej zostaje wznowiony, jednak nie od miejsca gdzie go
zawiesiliśmy, tylko całkiem od początku.
- Pewnie chcesz przeprowadzić test na Yoh –
bardziej stwierdziła niż zapytała Anna
- Nie tylko na nim. Więc jeśli możesz
sprowadź ich na zewnątrz – poprosił Silva
- Jeszcze śpią, więc musisz im dać kilak
minut na przygotowanie się – odparła Anna
- Oczywiście nie ma sprawy – zgodził się
członek rady
- PODUDKA WY LENIE PATENTOWANE!!! – krzyk
medium musiała słyszeć cała dzielnica. Chłopaki w ciągu 3 min stali ubrani w
szeregu i oczekiwali dalszych instrukcji. Tylko Len stał spokojnie z boku z
naburmuszoną miną – myślał, że choć trochę pośpi w wygodnym łóżku.
- Przed śniadaniem przeprowadzę test, jeśli
go przejdziecie otrzymacie dzwonki wyroczni. Zasady są proste macie 10 min żeby
zadać mi celny cios. Ma to być tylko jeden celny atak – dodał patrząc na Tao,
na co ten jeszcze bardziej spochmurniał. Nie musi mu przypominać co się
wydarzyło podczas ostatniej walki o dzwonek wyroczni pomiędzy nim, a Chromem.
Szamani
zdawali pokolei. Najpierw bez przeszkód udało się Yoh – nie użył nawet
podwójnego medium – potem Faust, Ryu, Len, Choco i przyszła kolej na Treya.
Niebiesko włosy był pewny siebie, chociaż strasznie bolała go głowa i wciąż
słyszał lekki szum. Nigdy więcej nie będę
tyle pił – pomyślał.
- Corey do snowboardu- wykonał kontrolę ducha
– Zakończmy to szybko: atak sopla!
Kiedy
tylko krzyknął zza jego pleców, nie wiadomo skąd, w stronę członka rady
pofrunęło kilkadziesiąt ogromnych, lodowych sopli. Silva był na to przygtowany.
Bez przeszkód uniknął śmiercionośnych kawałków lodu.
- Słabo Horo – skomentował.
- Nie doceniłem ciebie. Pora przejść na
wyższy poziom. Wielka kontrola ducha!!! – Trey postanowił postawić wszystko na
1 kartę.
W
tym momencie jego deska snowboardowa dzięki wzrostowi energii przesyłanej do
niej przez szamana, zaczęła się przeobrażać. Nagle rozbłysła blaskiem, który
oślepił wszystkich zebranych. Potem otoczyła ją przezroczysta aura, która rosła
z każdą sekundą. W pewnej chwili zebrani rozpoznali potężne, wielki nogi, które
na ziemi stawiał jego duch stróż. Po upływie kolejnych kilku sekund, Horo- Horo
stał na ramieniu wielkiego, białego, skrzydlatego ducha.
- Więc ja też przejdę o poziom wyżej. Poznaj
moc totemu. – powiedział Silva po czym z szeregu mniejszych broni utworzył
totem i zaczął ładować do niego foryoku. Silva postanowili użyć 100% mocy. Po
chwili totem wystrzelił żółty strumień foryoku, natomiast duch Horokeu
wystrzelił niebieski. Oba ataki zderzyły się mniej więcej w połowie drogi
między szamanami. W powietrze uniosły się tumany kurzu i pyłu. Nikt nie widział
kto wygrał. Silva leżał pod pobliskim drzewem. Yoh pospiesznie podbiegł
zobaczyć czy jego krewny żyje:
- Oddycha, Faust szybko – zawołał nekromantę.
Równocześnie Pilika i Choco sprawdzili co z
Horo- Horo. Ten miał się dużo lepiej od swojego nie dawnego rywala. Podpierając
się na ramionach siostry i komika podszedł zobaczyć co z Silva, którego już
opatrywał Faust.
Po
godzinie Niemiec skończył zajmować się Silvą, lecz ten nadal spał. Po kolejnej
godzinie obudził się i chociaż nie mógł wstać pogratulował snowboardziście
zwycięstwa i wskazał mu, z której kieszeni ma wziąć sobie dzwonek wyroczni.
Uspokoił też Pilikę, że nie musi już
dzisiaj nikogo egzaminować i jej brat nikomu uniemożliwił przystąpienie do
testu. Trey również odczuł skutki walki, był cały obolały i miał problemy z
poruszaniem się. Miało to też pozytywne strony, nie miał czasu na spory z Lenem
i resztą przyjaciół.
- Ej, a gdzie jest Morty? – spytał Ryu
- Też chciałem o to zapytać. – dodał Faust
- Nie widziałem go od momentu testu Choco. –
Yoh wtrącił się do rozmowy
- Hm… Czyżby nasz mały przyjaciel opuścił nas
bez pożegnania? Anna nie będzie zadowolona, gdy się o tym dowie. – powiedział
Ryu
- Zaczynam się o niego martwić cały dzień
jakoś dziwnie się zachowywał. – rzekł Yoh
- Wasza zguba wraca tu z niespodzianką. – Len
również włączył się do rozmowy.
- O co ci chodzi? – zapytał Choco
- Spójrzcie przez okno. – odpowiedział Tao.
Wszyscy posłusznie wykonali polecenie. I
zobaczyli Morty ‘ego z dzwonkiem wyroczni na ręce. Gdy tylko wszedł do
pomieszczenia przyjaciele zasypali go gradem pytań. Musiał im wytłumaczyć jak
udał się na Straszne Wzgórze, gdzie walczył o dzwonek wyroczni. Dodał, że jeśli
mu nie wierzą to mogą spytać Kalima, bo to on poddał go próbie. Wszyscy rzucili
się na najmniejszego szamana w domu, w celu złożenia mu gratulacji. Oczywiście
najdłużej robił to Ryu przy okazji wyściskał Mantę za wszystkie czasy. Jego
duch stróż, kowal Mosuke również przyjmował gratulację od innych duchów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz